„Akt ten wszystkim stawającym został odczytany, a ze względu na (ich) [<= tu piszący się pomylił, wpisując to słowo, dlatego ujął je w nawias, jako, w domyśle, zbyteczne, nie chcąc w akcie pozostawiać skreśleń] niepiśmienność drugiego świadka przez Nas, ojca dziecięcia, a także [dosłownie tu: i] świadka pierwszego, a opóźnienie [w stawieniu się do zeznania aktu] nastąpiło z przyczyny zajętości [tu: braku czasu u] ojca dziecka.”
Trudno mi się tu wypowiadać. Nie znam treści CAŁEGO aktu, a w szczególności ilości i przynależności podpisów. Domyślam się, że są podpisy trzy: kapłana odpowiedzialnego,
ojca dziecka oraz podpis pierwszego z wymienionych imiennie w treści aktu świadków.
Do końca tego przypadku też, podobnie jak i Pan, nie rozumiem.
W notariacie tamtych czasów (użyłem pojęcia umownego – prawnikiem nie jestem, więc tak głęboko w temacie nie siedzę, ale znam częściowo ten temat z praktyki, ponieważ spotkałem się już z podobnymi przypadkami w aktach notarialnych, istniała procedura podpisywania się „za” inną osobę, czyli w jej, osoby niepiśmiennej imieniu. Zapisywano ten fakt, oczywiście, skrupulatnie w akcie, wyszczególniając, kto za kogo się podpisuje i z wyraźnym podkreśleniem, że za niego, za jego zgodą i wiedzą, co świadczyli słownie w swoich klauzulach przy podpisie świadkowie aktu:
„Podpisuję się jako świadek tego aktu [często dodawano tu także inne pełnione przez świadka funkcje przy akcie, jeśli takowe miały miejsce i on je akurat pełnił, na przykład świadczyli tożsamość stawających, faktyczny (fizyczny) stan nieruchomości będącej przedmiotem aktu i in.], a także to, że za X podpisał się za jego zgodą i na jego własną prośbę Y (wymieniając tu teraz X z imienia, imienia odojcowskiego i nazwiska oraz/ewentualnie jego „statusu”)” — [podpis świadka Z1]. "status" to ewentualnie nazwa miejsca zamieszkania, profesji, czasem cokolwiek więcej.
Proszę zwrócić uwagę, że sami świadkowie aktu notarialnego nie podpisywali się (chyba nigdy) za kogoś innego – świadkowie podpisywali się, wyłącznie świadcząc fakt sporządzenia aktu, jako osoby będące przy tym fakcie fizycznie, świadcząc, że widzieli wszystkie osoby w chwili zawierania (zeznawania) aktu i słyszeli właśnie takie ustalenia jego stron, którymi były osoby stawające do aktu; sam notariusz nie był stroną a przedstawicielem, że tak powiem, państwa. Osoby podpisujące się za stawających, były formalnie reprezentantami strony stawających, nie notariusza, ich tożsamość także poświadczali właśnie świadkowie. Liczby świadków mniejszej od dwóch nie spotkałem, ale większej również nie.
Może ta procedura podpisywania się za niepiśmiennych wynikała z jakiegoś prawnego założenia (poprzez konkretny przepis prawa), że w akcie notarialnym muszą być podpisy wszystkich reprezentujących stronę/strony osób.
W nawiązaniu do powyższego myślę, że miał tu miejsce jakiś podobny [tylko podony, bo nie identyczny] przypadek. Z jakichś względów jedna ze stron aktu zechciała, by się podpisano za drugiego świadka, który był niepiśmiennym, co i uczyniono. Świadczyli ten fakt oraz „podpis” drugiego świadka ojciec dziecka i pierwszy świadek.
Zastanawiałem się, czy świadczyła „podpis” drugiego świadka także osoba sporządzająca akt, czyli ksiądz odpowiedzialny za treść aktu albo odpowiedzialny ostatecznie za akt proboszcz. Sądzę, że chyba nie. To był urzędnik stanu cywilnego, przedstawiciel państwa, jak notariusz przy aktach notarialnych.
Ale to mój sąd tylko w odpowiedzi dla Pana, wynikający z własnych rozważań, a nie odpowiedź prawnika. To oczywiście tylko próba zrozumienia i uzasadnienia tego fragmentu aktu. Zaznaczam: PRÓBA, bo za więcej wziąć się nie podejmuję się. Może ktoś jeszcze, być może zorientowany prawnie, zabierze w tym temacie głos.