Zaobserwowałem, że w ostatnich dniach odbywa(ła) się na FamilySearch zmiana "systemu" adresowania stron. Pod rządami "starego" systemu można było wykorzystywać program GetRight, który pozwalał na mniejsze straty czasu, gdyż mój udział polegał jedynie na gromadzeniu "na skład" adresów stron - z jednoczesnym przyporządkowaniem odpowiednich nazw plików - a następnie, w dogodnym momencie, ściągnięcie "hurtem", w tle wykonywanych innych zajęć. Pod rządami "nowego" systemu nie jest to już realne, gdyż pliki zapisują się pod nazwami wymuszanymi przez automat i późniejsze zorientowanie się co jest co wymaga sporego zachodu. Tak więc, pozostaje tylko "strzałka w prawo" i "save". U mnie, gdy "dobrze żre", wydajność jest rzędu 150 obrazów na godzinę, chociaż zdarzają się chwile, kiedy obraz spada raz na 15 minut. Dużo czasu absorbują operacje manualne, związane z nadawaniem odpowiednich nazw.
Dla zorientowania: udostępnione zasoby parafii Przybynów to prawie 6400 obrazów i prawie 9 GB na dysku, a w przypadku parafii Kobiele Wielkie to odpowiednio 6000 obrazów i 8,5 GB.
Nie należy pomijać faktu, że to nadzwyczaj tfórcze
zajęcie skutecznie rozprasowuje wszelkie, nawet te najgłębsze, bruzdy i doliny kory mózgowej. Aby temu zapobiec można się oddać kontemplacjom albo wysłuchać np. "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Jaśka od Potockich, w niezrównanej interpretacji Marka Kondrata (do wypożyczenia od Chomika) - dzieła bardzo na temat, bo jego struktura jako żywo przypomina materię drzewa genealogicznego a treść wcale nie jest jaśniejsza niż dzieje naszych przodków. Można też - i to bez jakiejkolwiek protekcji - podłączyć się do skarbca Jutubów - polecam zespół "
7A Blues", który gra i śpiewa własne utwory z niebanalnymi, zręcznymi i dowcipnymi tekstami, robi to nadzwyczaj (jak na "te" czasy) kulturalnie, powodując bezwiedne rytmiczne kurczenie się odpowiednich mięśni poprzecznie prążkowanych, będących na składzie słuchacza (wbrew pozorom, ta wiadomość jest bardzo "na temat")
Pozdrawiam
Kazimierz