16 styczeń 1916 roku Niedziela.
Dzień ładny, mroźny, tylko wiatr zanadto dmucha; jak szłam do kościoła to chciał mi zerwać mój biedny jesienny (czy wiosenny) Kapelusik. W przeszłą niedzielę nie byłam w Kościele z pensją, więc Ksiądz zrobił mi w dzienniku znaczek i zdaje się postawił dwójkę. Cenzurę dostałam: mam tylko z robót trzy,   a z reszty piątki i czwórki. Zanim dostałam ją to miałam trochę kłopotu, a mianowicie: Oleś z mamą uradzili żeby tylko dać 5 rubli i miała zapłacić mama. Tymczasem mama iść nie chciała, więc ja poszłam do Olesia do składu i dał mi pieniądze. W środę na dużej przerwie weszłam do Kancelaryi i pocichu powiedziałam do p. przełożonej: "Proszę pani przynoszę tylko pięć rubli za grudzień i mamusia prosi o uwzględnienie" - i tu omało się nie rozbeczałam, tak bałam się odmowy. Pani Chrzanowska spojrzała na mnie i odpowiedziała - "Widzisz, moje dziecko, uwzględnić ci nie mogę ponieważ nie mam na to. A zresztą mam kandydatki których nie mogę przyjąć z braku miejsca." -- "Dobrze powiem mamusi o wszystkiem i postaram się przynieść jutro pieniądze" odrzekłam, ukłoniłam się i wyszłam. W czwartek rano poszłam do Olesia i powiedziałam że mi nie chcą dać cenzury, więc dodał mi 3 ruble, zapłaciłam i dostałam cenzurę. Ucieszyłam się bardzo czwórką z historii starożytnej i piątką z polskiego ponieważ ja tylko z całej klasy mam 5 z polskiego. Wczoraj był dzień podatku koleżeńskiego, jak zwykle 25-go każdego miesiąca. U nas coraz gorzej nie jadamy wcale mięsa, nawet w niedzielę. Krasimy wszystko łojem bydlęcym. nie jest to tak niesmaczne jak mi się dawniej zdawało. Trudno, do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić, bo to wojna. Ady jakoś nie widać, a miała dziś przyjść.


Logowanie