9 II 1922 Czwartek

Znów mrozy. Dziś wróciłam nie mając ani jednej lekcji – tak bowiem zarządziła kierowniczka. Dziewczynek zebrało się dziś dość dużo – ale musiały się rozejść, orzekając, że „nie opłaciło się dziś przychodzić”. Nie lubię tego, bo żal mi tych dziewczynek, Strasznie nie lubię gdy je odeślą  do domu. Malutkim moim rozdałam cenzury chociaż nie wszystkim, bo wiele nie przyszło. Z nadzwyczajnym przejęciem brały cenzury – pierwsze w życiu i kłaniały się uprzejmie. 6 i 7 oddział nie jest ani tak uprzejmy, ani tak przejęty ważnością chwili. Zaatakowały mnie czemu nie wystawiłam stopnie nie takie jakich się spodziewały ? Smarkate! ale zuchwałe musiałam im tłumaczyć przyczyny, ale siebie tłumaczyłam, bo by to mnie obrażało. Mam ja z temi dziewczynami, mam aż zanadto, ale je jednak lubię! To dziwne! -   powodem tego zmartwienia z 6 i 7 od. Martwię się ogromnie, że nie mam żadnej wieści od Goty? Czemu ona nie pisze – niepokoję się tem niezmiernie. Co z mojemi sprawami, i z moją sprawą uniwersytecką w ogóle ? – W sobotę bal nauczycielski chciałabym iść nań – ale nie pójdę – bo szkoda mi pieniędzy, które muszę oszczędzać. A tak bym chciała się bawić.  Tak jakoś dziwnie tęsknię za zabawą. Nareszcie (…?…) się właściwą memu wiekowi ochotą o pragnienie żądzą życia, ruchu zabawy. A myślałam zawsze, że ja zanadto jestem poważna, by myśleć o balach i wieczorkach, i nie ma we mnie płochości. A tu – o ironio – ja płocha stała się, zamiast spoważnieć bardziej jeszcze! Obawiam się tylko, że ja dopiero na starość będę mogła trochę żyć – O życie czy warto do ciebie tęsknić?


Logowanie