Już dziś drugi dzień jak zapisuję w pamiętniku swoje czynności. Wtorek w Częstochowie jest dniem targowym, więc mama pojechała na targ. Ja byłam w domu z Władzią. Ada gotowała obiad, a ja jej pomagałam. Do południa nic się nie zdarzyło. Chyba to, że szklarz przyszedł po resztę zapłaty za wstawione szyby. Tata mu nie chciał dać 3 Rb. Ponieważ, jak mówił szyby były za cienkie. Szklarz nie chciał odejść i porządnie papci nawymyślał.

Ja teraz wstaję znacznie później aniżeli wtenczas jak chodzę na pensję. Wtedy wstaję o siódmej, kładę bieliznę, biorę mydło, proszek do zębów, ręcznik i idę się myć. Po myciu się czeszę, teraz to niedawno obcięłam sobie włosy i muszę je zapinać. Później mówię pacierz, kładę bluzkę, sukienkę i fartuszek czarny. Następnie przynoszę sobie herbatę w moim kubku, siadam i pije. Po wypiciu pakuję sobie śniadanie chleb lub bułki. Raniec mi się popsuł więc noszę go w paskach. Idziemy prawie zawsze z Adą. Czasem kiedy mieszkała p. Aleks…, Ada nocowała u niej.

Obiad był dziś niezły: rosół z makaronem, sztuka mięs z chrzanem i buraczki. Oleś nie był na obiedzie. Po obiedzie pozmywałam, później około Ady i cerowałam pończochy. Ada szyła mi stanik i majtki. Ja porobiłam dziurki i wyznaczyłam m. Zosia była u mnie gdy zmywałam, pobyła z 10 minut i poszła. Zośkę bardzo lubię bo jest roztropna dziewka. Ma lat osiem uczy się po polsku, rosyjsku i francusku. Pożyczam jej książek do czytania gdyż czytać b.lubi. W chwili kiedy to pisze jestem po kolacji, będę jeszcze robić torbę i zaraz pójdę spać. Wcale mi się nie przykrzy bo mam dużo roboty, a przytem jest Aśka.

Rzeźnia Wtorek 7 kwietnia 9 punkt.


Logowanie