Niedziela 17 maja.
Doprawdy, że to bardzo dziwne żebym ja zapomniała zapisać dnia w pamiętniku. A tymczasem prawda, zapomniałam zapisać niedzielę, Był dzień „Motylka” dostałam aż 9 „motylków” ani jednego nie kupiłam. Z rana wydawało się, że nie będzie pogody słonce było zakryte chmurami i mały drobny deszczyk. O jedenastej przyszłam z kościoła i zastałam wujenkę Walerką z Koniecpola. Po południu mama wujenka i Wala poszły do miasta za sprawunkami. Przed wieczorem o 7 poszłam do Zośki. Czytałam pisemko i odgadywałam łamigłówki, odgadłam 2. Zośka poszła spać o 9 i przyszłam do domu.  W domu zastałam mamę, wujenkę, Walę, Henryka z żona, Olesia. Mama po ciemku siedziała z Henrykiem. Jak mama zapalała lampę to ciocia zaczęła się z mamą kłócić i różne doznane przykrości wymawiać. Zakończyło się na tym, że M. uciekł bez pożegnania. Henrykowie poszli po 10. Spałam z Walą. Ada nie przyjechała.

Piszę to w poniedziałek z 20 minut 9-a


Logowanie