Niedziela 7 czerwca.
Sprzedawaliśmy dzisiaj od samego rana włoszczyznę, sałatę i ogórki. Wszystkiego utargowane dzisiaj za 2 rb. 30 kp. Byłam w kościele o pół do 12 ej. Świętej Rodziny. Ksiądz mówił na kazaniu o Piśmie Świętym. Między innymi mówił, że Pismo Święte składa się z 72 ksiąg, 45 starego testamentu i 27 Nowego Testamentu. Pisane w języku hebrajskim i greckim, bo żydowski to zepsuty niemiecki. Żydzi wędrując z Palestyny przez Niemcy przyswoili sobie niemiecki i zepsuli, teraz ten język nazywa się żargonem. Po kościele Oleś z Józkiem poszli do mamy na obiad a ja do domu. Był rosół z kluskami i sałata ze sztuką mięs. Po obiedzie pozmywałam i przeczytałam Goniec. Odgadłam szaradę „Papierosy”. Czytałam potem „Precz z orężem” Berty Suttnerowej. Później siedziałyśmy z Helą, Lodką, kuzynka Heli i służącą Weroniką. Rozmawialiśmy o tem, o czem zwykle rozmawiają 13, 14 i 15 letnie dziewczęta, to jest o Jance, jak tam z moja nauką i.t.d. Dała Zosi lalkę do bawienia nie byłam u niej. Pisemko zdaje mi się, że nie przyszło. Na wieczór Krasek uciekł. Jak w kuchni jedli kolację zapaliłam lampę w pokoju otworzyłam lufcik i pisałam. Przez lufcik dobiegały dźwięki gitary – to mąż p. Józefy grał żonie … Cudnie !!! Noc cicha…, przyroda zasypia …, w pokoju cicho…, tylko cudne dźwięki gitary słychać. Józek ciągle mi zaglądał, co ja piszę i złapawszy, jakie słowo śmieje się mówi „Oj dzieciaku, jak ona bazgrze, bądź mądrzejsza”. Mnie to denerwuje.

Po 10 ej 15 minut


Logowanie