Poniedziałek 4 maja. Byłam na pensji Golachowska przyszła pierwszy raz po świętach. Wyładniała i utyła. Franke bardzo się ucieszyła, bo to jej najlepsza koleżanka. Dzisiaj miałam cały dzień kłopoty. To ruskiego zapomniałam przepisać wierszy i całą lekcję drżałam, przepisałam, co prawda na lekcji te wiersze, lecz Rosjanka to zaraz pozna, co pisze się w domu, a co w klasie. Na niemieckim „naczalnica” przyniosła znów kartkę z nazwiskami, co nie zapłaciły. Wyczytała, że S. nie zapłaciła aż 40 rubli. Ja liczyłam, że tylko się należy za maj 10rb.! Na artmie znów nie zrobiłyśmy zadania prócz Jacki Zyman i dostało pół klasy jedynki. Ja nie dostałam, bo pokazałam brulion, że robiłam i nie mogłam zrobić. Zielińska jak tylko wyszedł wyrwała się, że i on nie mógł zrobić, że zrobił błąd. On jej powiedział, że powinna była poszukać tego błędu i poprawić, a dlatego, że nie zrobiła postawił jej pałkę. Mówiła mi później, że ona robiła tylko nie w brulionie, a gdzie indziej i nie mogła przedstawić roboty. Byłam później wesoła, ale ciągle myślałam o tej zapłacie. Gdy przyszłam i powiedziałam o tem tacie, tata się uśmiechnął, a mama mówiła żebym poczekała do wakacji to odbierze jak na ogrodzie zarobi. Wien przyniosła mi „Wspomnienia niebieskiego mundurka”. Już kończę teraz czyta Oleś.

11-ta punkt


Logowanie