Sobota 7 listopada. W środę 4 listopada były wybuchy mostów podminowanych przez Niemców. Dziś zbudził nas huk wysadzanych mostów. Trwało to cały dzień. Areoplany krążyły na miastem. W "Głosie Ludu" pisze, że w Częstochowie bitwy napewno nie będzie. Najwięcej ucierpią Kalisz i Sieradz i.t.d. Niemcy potrochu się cofają do Prus. Słyszeliśmy w tygodniu strzały armatnie gdzieś daleko, które syn Rasfera nazwał "kamieniami po płocie". W czwartek byłe wieczorem Urzędowska i opowiadała że "Ameryka, Afryka, Azja idą do polski" mama i ojciec przytakiwali, a ja dusiłam się od śmiechu. Rozmawiając o  (niewyraźnie) mówiła że jakaś kobieta zobaczywszy ornat całując go ugryzła dwie perły które jej odebrali. Szlązaki służące w wojsku niemieckim mają przysłowie "tyn un, ta una, pirun". Otóż jeden szlązak kupił kupił czarnej kiszki zwanej "Kadryl" i przynosząc zonie rzekł "Masz matko usmaż te piruny". Kobieta pokroiła, pozostawiła do smażenia i poszła doić krowę. Mały chłopiec siedzący przy piecu zawołał "Mamo jeden pirun pękł!"  "A ty psio duszo już umiesz kląć" zawołała matka i rzuciwszy mleko zbiła syna. "Żeby ci wszystkie piruny popękały to nie zawołam!" zawołał płacząc malec.

Książki  przeczytałam, palta jeszcze nie mam.

za 3 minuty 4g. popoł.

 


Logowanie