(streszczenie)

Licząca 430 stron dysertacja z historii kultury wpisuje się w dyskurs tożsamościowy; składa się z dwóch części:

   1. dyskursu dotyczącego więzi kulturowych,
   2. tablic genealogicznych oraz aneksów.

Część pierwsza dzieli się na jedenaście rozdziałów zatytułowanych kolejno:

  1. W stronę metodologicznego horyzontu
  2. Miejsce na ziemi
  3. Rekonstrukcja przeszłości
  4. Ziemia obiecana
  5. Punkty odniesienia czyli "Trepkologia"
  6. Europa niejedno ma imię
  7. Józef Lompa
  8. Ciągłość i zmiana
  9. Filiacje i koligacje
  10. Powinowactwa i związki
  11. Epilog

Historyk nie musi mieć jakiegoś szczególnego powodu, by zajmować się dziejami konkretnej wsi, konkretnego miasta czy regionu - najczęściej realizuje plan badawczy skonstruowany przez placówkę naukową, muzeum, organizację społeczną. Antropolog kultury zazwyczaj ma wyraźny powód, by przyjrzeć się określonemu segmentowi rzeczywistości. W moim przypadku motywy podjęcia badawczego wysiłku były oczywiste: chciałem poznać kulturowe korzenie miejscowości, w której mieszkali moi rodzice i dziadkowie. Pierwsza część dysertacji dotyczy kulturowych aspektów osadnictwa w Kamienicy Polskiej na tle bliższej i dalszej okolicy, część druga jest próbą udokumentowania mieszkańców osady na przestrzeni niemal dwu stuleci poprzez odtworzenie struktury "genealogiczno-demograficznej". Całość można określić mianem antropologicznej opowieści o mieszkańcach konkretnej przestrzeni kulturowej. Punktem wyjścia jest refleksja nad kulturą "rozumianą (za Michaelem Carrithersem z Uniwersytetu w Durham w USA) jako układ dynamiczny, różnorodny, interakcyjny a jednocześnie całościowy i koherentny (za Bronisławem Malinowskim). Więzi kulturowe to rozmaite relacje ukazane zarówno jako kalejdoskop zmian, jak i "długie trwanie". Więzi rozumiane są dosłownie i metaforycznie, jako nici łączące ludzi. Zbudowana ze szczegółów opowieść antropologiczna o mieszkańcach wsi Kamienica Polska należy do "geografii serdecznej", ma charakter wielopoziomowej obserwacji.

Wieś Kamienica Polska wywodzi się ze średniowiecznej kuźnicy należącej do parafii miejskiej w Koziegłowach, na północnym krańcu księstwa siewierskiego. W 1519 r. kuźnica Kamienica - należąca uprzednio do rycerskiego rodu Lisów - stała się własnością kapituły krakowskiej. W drugiej połowie XVIII w. właścicielem wsi Kamienica jest ekonom biskupich dóbr siewierskich Ignacy Wędrychowski herbu Ślepworon. Córka Wędrychowskiego, Antonina, wdowa po Janie Łuniewskim herbu Łukocz, wychodzi za Floriana Sadowskiego herbu Nałęcz; małżonkowie Sadowscy w roku 1818 sprzedają wieś wraz z dwoma folwarkami kolonistom przybyłym z północnych Czech i Śląska. Pośród kolonistów największy odsetek stanowili tkacze z Gór Orlich (Adlergebirge) w Sudetach Środkowych, z okręgu Hrádec Králove (wówczas Königgratz w cesarstwie austriackim). Umowa o charakterze prywatnym o 6 lat wyprzedziła akcję osadzenia "pożytecznych cudzoziemców" w Łodzi prowadzoną metodami administracyjnymi.

Na podstawie zachowanych w Archiwum Państwowym w Częstochowie oraz w Archiwum Metropolitalnym w Częstochowie dokumentów opracowałem listy (tablice) genealogiczne mieszkańców sięgające XVIII wieku: zarówno autochtonów jak i kolonistów. Kamienica Polska w latach 20., 30. i 40. XIX wieku była liczącym się w Królestwie Polskim ośrodkiem produkcji tkackiej. W 1827 r. Kamienica Polska liczyła 590 mieszkańców, w 1847r. -1553. Cech tkaczy w 1830 r. zrzeszał ponad 160 majstrów, w osadzie działało niemal 300 warsztatów (w r. 1844 - 316). W latach 1832-1847 wyzwolono w cechu 201 czeladników i 159 uczniów na czeladników. W latach 40. XIX w. wielu majstrów i czeladników wyemigrowało do dynamicznie rozwijającej się Łodzi. Z Kamienicy Polskiej emigrowano także do innych ośrodków tkackich: m.in. do Pabianic, Tomaszowa Mazowieckiego, Żyrardowa, Częstochowy, Zawiercia a także do czeskich kolonii tkackich na Wołyniu.

Studium poświęcone więziom kulturowym Kamienicy Polskiej pomyślane było jako przedsięwzięcie interdyscyplinarne. Tym należy tłumaczyć wieloaspektowość i wielowątkowość narracji. Stąd obecność rozdziałów dotyczących toponomastyki, geologii, historii w jej różnych aspektach (głównie historii gospodarczej), dygresje z zakresu nauk pomocniczych historii (np. heraldyki), wycieczki w stronę literatury i etnologii. Chodziło o zaprezentowanie utrwalonych w rozmaitych formach piśmiennictwa śladów tożsamości osady na tle dziejów pogranicza śląsko-małopolskiego, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów kuźnictwa (Kamienica Polska znajduje się w pasie rudonośnym ciągnącym się od Zawiercia po Strojec koło Wielunia). Pochodną tak zamierzonego projektu okazały się dywagacje na temat powinowactw rodów szlacheckich okolic Koziegłów i Częstochowy (m.in. Koziegłowskich i Giebułtowskich herbu Lis, Trepków herbu Topór, Błeszyńskich i Bogusławskich herbu Ostoja), włączając w to tzw. nową szlachtę, o której - z przekąsem, ale i znawstwem przedmiotu - pisał Walerian Nekanda Trepka.

Kamienica Polska, do czasów kolonizacji związana z parafią miejską w Koziegłowach i biskupim księstwem siewierskim, rozluźnia te więzi na skutek przemian politycznych po drugim i trzecim rozbiorze oraz kampanii napoleońskiej. Po 1815 r. dochodzi do zmiany orientacji geograficzno-administracyjnej, z południowej - oś Siewierz – Kraków- na północną: Częstochowa - Kalisz. Istotnym elementem tej reorientacji stało się włączenie wsi do powiatu wieluńskiego w ramach województwa kaliskiego; w 1825 r. Kamienica Polska wyłączona została z parafii miejskiej w Koziegłowach i przyłączona do parafii Poczesna. Samodzielną parafią stała się od 1870 roku. Okazało się, że warsztat pisarski Górnoślązaka z Olesna, Józefa Piotra Lompy stał się przydatny w badaniach więzi kulturowych śląsko-małopolskiego pogranicza. Można jedynie żałować, że wśród informatorów Lompy nie było mieszkańców Kamienicy Polskiej. Pisarstwo Lompy - zgodnie z modna dziś terminologią - nazwać można budowaniem kulturowych pomostów między Europą Zachodnią a Wschodnią. Nie był talentem literackim na miarę Josepha von Eichendorffa czy Waltera Scotta, o co nie można przecież mieć pretensji, natomiast jego rozumienie kultury, jej miejsca i rangi, jest zaskakująco nowoczesne, mieści się całkowicie w obecnym modelu postrzegania wielokulturowej Europy. Powszechnie uważa się Lompę za pisarza regionalnego, ignorując jego sposób funkcjonowania w trzech kulturach: polskiej, niemieckiej i czeskiej, zjawisko tyleż charakterystyczne, co naturalne dla mieszkańców Górnego Śląska.

Na skutek XIX-wiecznych migracji w Kamienicy Polskiej powstała specyficzna formacja demograficzno-zawodowa i kulturowa: na terenie rozparcelowanego majątku szlacheckiego rozwinął się prężny ośrodek produkcji włókienniczej "wykreowany" przez imigrantów z Czech (tzw. państwa rychnowskiego), hrabstwa kłodzkiego na Śląsku, pojedynczych przybyszów z Moraw, Bawarii i księstwa poznańskiego. Osada stała się atrakcyjna dla czeladników tkackich, rzemieślników oraz - szczególnie po uwłaszczeniu - ludzi najmujących się do służby u majstrów-gospodarzy oraz do pracy w fabryczkach i kopalniach. Choć Kamienica Polska konsekwentnie określana jest w urzędowej korespondencji z lat 40. i 50. XIX w. jako "osada fabryczna", nie poszła w ślady Łodzi czy Zawiercia - nie rozwinęła się w ośrodek miejski. Próba uzyskania praw miejskich z przełomu XIX i XX w. nie powiodła się. Pominięcie Kamienicy przy wytyczaniu linii kolejowej warszawsko-wiedeńskiej (według lokalnej tradycji stało się tak na skutek celowych zabiegów mieszkańców wsi) rzeczywiście mogło oznaczać utratę szansy urbanizacyjnej, ale przecież oddalony o 6 km od Kamienicy Poraj - spełniający nominalnie rolę stacji kolejowej dla Kamienicy - nigdy nie stał się miastem. Wydaje się, że decydujący w tej kwestii okazał się sposób nabycia przez kolonistów ziemi: nie były to jedynie place pod budowę domu, wraz z ogrodem, tak jak w Łodzi przy u Piotrkowskiej ale działy ziemi uprawnej zwane hubami (z prawem eksploatacji znajdujących się w ziemi bogactw naturalnych) oraz działy lasu. Majster tkacki był jednocześnie gospodarzem-rolnikiem; chałupnicza produkcja płótna i uprawa roli stanowiła o specyfice wsi. Podobnie było w skolonizowanej rok później (w 1819 r.) przez Morawian pobliskiej Hucie Starej. Zachował się szczegółowy akt lustracji tej tkackiej kolonii sporządzony przez niejakiego Schoslanda w 1845 roku. Z aktu wynika, iż Morawianie kupili od Jana Trepki część jego majątku i podzielili ów majątek na sto równych części (Kamienica podzielona została na 92 części). Można jedynie żałować, iż nie dysponujemy podobnym aktem lustracji Kamienicy Polskiej.

Na terenie Kamienicy Polskiej eksploatowane były od średniowiecza pokłady rudy żelaza. Intensywne wydobycie trwa przez cały XIX wiek. O rządowej kopalni, istniejącej od 1836 r., zatrudniającej sztygara i 30 górników pisze Hieronim Łabęcki w swym dziele "Górnictwo w Polsce". W latach 70. XIX w. uruchomił kopalnię Napoleon Ziss z Praszki, przedsiębiorca żydowskiego pochodzenia. Odtąd datuje się napływ górników i robotników niewykwalifikowanych z różnych rejonów Królestwa Polskiego, są także przybysze z pruskiego śląska, np. sztygar Alois Kunce z Mikołowa. Wśród górników mieszkających czasowo w Kamienicy był nawet przybysz z Włoch Jan Negro. Krótko mieszkał także syn Józefa Lompy - Konstanty, z zawodu murarz. Kolejną XIX-wieczną przemysłową inwestycją stała się fabryczka uruchomiona przez przybyłego z Soczewki pod Warszawą Szwajcara z Neuchatel, Andreasa Heinricha Kleberga. Zakład ulokował się na terenie dawnego folwarku "Klepaczka", w miejscu dawnej kuźnicy żelaza nad Wartą. Folwark kupił Ślązak Jan Benda, potem dzierżawił go Pacyfik Nikodem Bogusławski, szlachcic z Kaliskiego. Po wyjeździe Kleberga do Warszawy fabryczkę przejął urodzony w Belgii Jan Oechaine. Produkcja tektury r i preszpanu trwała nieprzerwanie do 1989 roku. Wiedeńczyk Karol Wajderman wybudował fabryczkę włókienniczą, która - przechodząc różne koleje losu - dawała zatrudnienie wielu mieszkańcom. Budynek istnieje do dziś. Okna tejże fabryki pochodzą z rozebranej warszawskiej cerkwi. Przywiózł je do Kamienicy Polskiej poseł na Sejm Ustawodawczy 1919 r. ks. Zygmunt Sędzimir, założyciel Spółdzielni "Tkacz", która funkcjonowała w Kamienicy Polskiej do1989 r.Kolonizacja w sposób istotny zmieniła model kultury. Imigranci przynieśli ze sobą charakterystyczne obyczaje, do języka przeniknęły formy niespotykane w mowie mieszkańców sąsiednich miejscowości, np. raniec (tornister szkolny, czes. ranec- tłumoczek), kwerlik (mątewka), braucian (poczęstunek weselny), winowaćka (rózga upleciona z wikliny służąca do chłostania dziewcząt w czasie dyngusu). Znany z ludowych opowieści wodnik, zwany na śląsku utopcem lub utopkiem, w Kamienicy Polskiej nosił miano "hastermanka" ( z niem. Wasserman). Ważne w życiu wsi były tkackie tradycje cechowe, przede wszystkim święto tkaczy (tzw .Liksznur) przypadające w przeddzień uroczystości św.Michala.Specyfiką XIX-wiecznej Kamienicy Polskiej była jej wieloetniczność. W szkole utrzymywanej (zapewne już od 1821 r. ze składek mieszkańców) uczono po czesku i niemiecku. Cechowa dokumentacja tkacka aż do lat 70. XIX w. prowadzona jest w języku niemieckim. Zachowane od 1838 r. księgi ludności poświadczają zróżnicowanie pod względem etnicznym i religijnym. Wśród kolonistów przeważali katolicy, byli jednak także ewangelicy i żydzi. O składzie etnicznym świadczą nazwiska (występujące także wśród dzisiejszych mieszkańców wsi): Bielobradek, Cianciara, Czerny, Dojwa, Ficenes, Hładzik, Holeczek, Krachulec, Krzechki, Marsik, Mraz, Nowotny, Szmidla, Walenta, Sajdel, Zaic- zdradzające czeskie "korzenie" - oraz Fiedler, Geisler, Hartman, Hazler, Herman, Jung, Klar, Najnigier, Najgebauer, Szulc, Tajber, Wagner - właściwe antroponimii niemieckiej. O czeskim i niemieckim pochodzeniu kolonistów świadczy np. toponim Szwamberek (od niem. Schwammberg), gwarowo "Śwamberek" oraz wiele fachowych terminów tkackich. Skromne pozostałości leksyki charakterystycznej dla dawnej Kamienicy zarejestrowane zostały w dołączonym do pracy "Słowniku". Prawie całkowitemu zapomnieniu uległy czeskie piosenki.

Kamienica nie miała swojego Lompy, etnograf Michał Federowski poświęcił jej zaledwie jedną wzmiankę. Przetrwała w formie szczatkowej obrzędowość i pamięć o dawnych zwyczajach. Dostrzegalny jest wpływ dialektu śląskiego na język mieszkańców Kamienicy XIX i XX-wiecznej, stanowiący pochodną migracji ze śląska i bliskości śląskiej granicy.
Integralną częścią pracy są liryczne portrety mieszkańców dwudziestowiecznej Kamienicy Polskiej, włączone do tekstu nie bez wahań i wątpliwości. Nie są bowiem fragmentem naukowego dyskursu, co najwyżej ilustracją przyjętej strategii ukazywania tożsamości wsi, strategii narracyjnej, nie uchylającej się od osobistej odpowiedzialności za opisywany mikroświat, zakładającej "współuczestnictwo" w opowiadanej historii. Ta konsekwencja przekonania, że nie można - nawet z racji przyjętej metodologii - zakwestionować duchowego powinowactwa pomiędzy badaczem a ludźmi żyjącymi w tej samej przestrzeni kulturowej.Odszukane w archiwum, odczytane na miejscowym cmentarzu nazwiska waloryzują kulturową przestrzeń. Waloryzuje ją także pamięć własna, wyprawy do lasu, nad rzekę, na pokryte kraterami górniczych szybików pola. Na ilastych hałdach siano lucernę, rosły tam także dzikie grusze i jabłonie. Wgląd w archiwa, także domowe, to potwierdzenie "długiego trwania" opisywanej formacji" Dokumentowaniu "długiego trwania" służy wydawany od 1990 roku kwartalnik "Korzenie". Jak stworzyć tekst, który interesować mógłby czytelnika niezwiązanego z rejonem Kamienicy Polskiej? Kto tak naprawdę czyta monografie małych miejscowości? (Pomijając tych, którzy chcą podpatrzeć jak się to robi, bo piszą właśnie "swoje" monografie). Do podobnego jak niniejsze opracowania sięgną te osoby, dla których jakieś określone miejsce na ziemi stanowi fragment osobistej biografii. Cząstką wspólnej historii stajemy się poprzez więzi rodzinne. Wspólnota losów dotyczyć może miejscowości, gminy, parafii, regionu (prowincji). Józef Lompa, opisujący ruiny koziegłowskiego zamku opowiada także moją historię. Lompa wspominający piesze wyprawy do Mstyczowa, Siewierza, Częstochowy, opowiada moją historię, bo i ja wędrowałem tymi szlakami. Lompa wyliczający źródła w rejonie Lubszy, Woźnik i Kamienicy Śląskiej jest moim autorem bo i ja próbowałem wody z tych źródeł. Jeśli nawet "szkolny" z Lubszy czasem fantazjuje, nie należy odsądzać go od czci i wiary, wszak fantazjowali nawet uznani historycy. Nie mówiąc już o dziewiętnastowiecznych "ludoznawcach", na których się Lompa wzorował. W przeciwieństwie jednak do wielu XIX-wiecznych folklorystów, Lompa nie cenzurował tekstów i nie szlifował ich literacko. Za godne zapisu uznawał nie tylko bajki, przysłowia i piosenki ale także np. mowę starosty weselnego, czy odnalezioną na kościelnym chórze autobiografię organisty. Antycypował dokonania Jana Stanisława Bystronia, jako autora "Napisów", "Łańcucha szczęścia" czy etnograficznego drobiazgu, tekstu zatytułowanego ,,0 psie, którego uczono mówi?". Chodzi o zebrane przez Ludwika Stommę pisma etnograficzne rozproszone, wydane w 1980 r. pod znamiennym tytułem "Tematy, które mi odradzano". Gdy Lompa przetwarza wątki fabularne literatury jarmarcznej, nie odbiega od europejskich standardów - prowincjonalność tego typu literatury wcale jej nie dyskredytuje, była to prowincjonalność, której można przypiąć etykietkę uniwersalności. Z prostego powodu: była wspólnym dobrem Europy od czasów średniowiecza. Podobną beletrystykę czytał Johann Wolfgang Goethe.

Kulturę można badać nie oddalając się zbyt daleko od rodzinnego domu. Miast wyjeżdżać na antypody w poszukiwaniu egzotycznych plemion, wystarczy - wzorem Lompy czy Federowskiego - identyfikować się z miejscem na ziemi, w którym wypadło żyć. Pisząc o małej społeczności, po uprzednim przejrzeniu dokumentów parafialnych, gminnych, dworskich, domowych, trzeba pamiętać, że wypowiadamy się także w imieniu tych, którzy żyli przed nami, a z kolei nasz badawczy wysiłek zweryfikują następne pokolenia. "Więzi kulturowe Kamienicy Polskiej" to opracowanie wynikające z usytuowania autora wobec przedmiotu badań - kamieniczan, którzy niegdyś żyli nad Kamieniczką, żyją tam obecnie i tych, którzy przyjdą po mnie. Odwołuję się do łacińskiej formuły "do ut des". Perspektywa historyczna zdecydowała o tym, iż nastawiłem się na "nasłuchiwanie głosów stamtąd" (określenie Haydena White'a). Opowieść o Kamienicy Polskiej i jej mieszkańcach nie posłużyła jako pretekst do tworzenia modelu teoretycznego. Widocznie przemawia przeze mnie ta sama niechęć do nadmiernego teoretyzowania, jaka była udziałem Józefa Lompy. W tym względzie obaj jesteśmy prowincjuszami; "urok prowincji to brak poczucia symetrii, zanik zmysłu czasu i niechęć do tępych reguł" - napisał w jednym z wierszy Zbigniew Herbert. W dysertacji starałem się unikać naukowego żargonu. Moja publikacja wynika z niezgody na lansowany model uprawiania lokalnej historii, zazwyczaj sponsorowanej.

Starałem się ukazać korzenie kulturowe Kamienicy Polskiej bez odwoływania się do mitu "ludowości". Przychylam się do krytycznego spojrzenia, jakie zaprezentował Jerzy Jastrzębski w artykule "Jak schłopić Polskę?", zamieszczonym w zbiorze prac ofiarowanych prof. Czesławowi Hernasowi ("Wszystek krąg ziemski" Wrocław 1998, s. 508-517).
Mistyfikacje współczesnej "ludomanii", owe "męki transformacji lokalnych i globalnych", o których wspomina Jastrzębski, dotknęły także opisywaną przeze mnie miejscowość. Diagnoza postawiona przez Jerzego Jastrzębskiego jest bolesna: wieś "z roku na rok koszmarnieje mimo szopek,palm i pisanek".Konsekwencją kolonizacji Kamienicy Polskiej na początku XIX w. była okcydentalizacja stosunków społecznych; standardy cywilizacyjne imigrantów wymuszały zachowania kulturowe, jak np. szacunek dla racjonalnej wiedzy, wymóg zdobycia jak najlepszego wykształcenia. Założenie w 1945 r. prywatnego gimnazjum koedukacyjnego nie było więc kwestią przypadku czy kaprysem. Umiejętność składania podpisów na dokumentach wyróżniała mieszkańców tkackiej osady na tle niepiśmiennej na ogół ludności sąsiednich wsi. Czesi i Ślązacy wychowani w kręgu niemieckich standardów kulturowych przyswoili sobie zamiłowanie do gospodarności, działania pragmatycznego, zorganizowanego. Oswoili się z technologią - wysoką jak na tamte czasy. O ambicjach kamieniczan najlepiej świadczy budynek apteki Bielobradków, wyłożony żółta licówką, zaprojektowany przez znanego architekta Brunona Paprockiego. Tego samego, który wzniósł potem wiele budowli w stolicy Peru - Limie. Na początku XX w. wieś Kamienica ma już własną inteligencję: nauczycieli, lekarza, farmaceutę, inżynierów, prawników, oficerów. Z Kamienicy Polskiej pochodził osobisty lekarz marszałka Piłsudskiego a potem marszałka Rydza-Śmigłego - płk Henryk Cianciara. Bronisław Najnigier, więzień Dachau, autor książki "Powrót z daleka", Ireneusz Rybak, ułan, członek ZWZ, pracownik BiP AK. Lista kamieniczan, którzy zapisali się w historii jest dość długa. Zaskakujący jest "zasięg" imigracji: obejmuje nie tylko Łódź, Warszawę, Śląsk, Wołyń, ale i najdalsze zakątki świata: Od Syberii, Adampola w Turcji,obie Ameryki aż poAustralię.Termin "więzi kulturowe" wymaga kilku słów komentarza. Socjologia preferuje pojęcie więzi społecznych jako relacji między jednostkami, grupami społeczno- zawodowymi, czy społecznościami w szerszym rozumieniu -jako układ stosunków, instytucji i środków kontroli społecznej. Chciałbym się upomnieć o metaforyczne rozumienie więzi kulturowych: jako "uwikłanie" w rozliczne kontakty, jako wspólnotę interesów, postępowania, myślenia, jako strategię uznawania wartości ważnych dla jednostek i grup.

Więź kulturowa to świadomość, to meandry tradycji. Tradycja wynika nie tylko z prostego dziedziczenia, to także kwestia świadomego wyboru. Każde kryterium ustalania więzi, ich zasięgu, sposobu funkcjonowania jest zawodne. Próby określenia odrębności jednych więzi od innych, podobnie jak próby ustalenia zasięgu etnograficznej odrębności skazane są na niepowodzenie, głównie pod względem teoretycznym. W podjęciu do zagadnień socjologii terytorium, więzi regionalnych, lokalnych, ciasnej ojczyzny (terminów jest bardzo wiele), odpowiada mi strategia Sokrata Janowicza, który wspominając swoje rodzinne Krynki z polsko-białoruskiego pogranicza mówi o "wspólnocie chleba". Jeszcze dwa pokolenia wstecz, rozbrzmiewało w Krynkach siedem języków, a dziadek Sokrata Janowicza, choć analfabeta, potrafił porozumieć się ze wszystkimi przedstawicielami owych siedmiu kultur. (Wspomnienia zatytułowane Niczego nie żałuję zamieściły ”Regiony” w nr.101,s.40-89). W trakcie pisania "kulturowej biografii Kamienicy Polskiej" musiałem oddalić pewną pokusę: chęć stworzenia studium o procesie tkania i przędzenia w ujęciu antropologicznym. Literatura światowa, począwszy od Biblii i Homera, dostarcza ogromnego materiału.Historia Kamienicy Polskiej mogłaby rozpoczynać się od listy pięćdziesięciu sześciu ojców- założycieli uwiecznionych w akcie kupna wsi. W "księdze ludzi" Kamienicy Polskiej rok 1818 stanowi cezurę, próg "teraźniejszości". Mikrohistoria Kamienicy to opowieść o przekształcaniu potocznego w nadzwyczajne, opowieść o wspólnocie losu, o przemijaniu. Sfera materialna łączy się ze społeczną i duchową. Przenikają się wzajemnie, tworząc integralną całość. Bez śmierci nie byłoby historii. Bez umierania nie byłoby życia. A życie jest ciekawsze od abstrakcyjnych schematów. Poznałem z imienia i nazwiska wszystkich odnotowanych w księgach chrztu kamieniczan, wszystkie odnotowane w aktach ślubów pary małżeńskie z XVIII i XIX wieku. Czasem miałem wrażenie, iż sporządzam dokumentację stanowiącą łakomy kąsek nie tyle dla demografa,co astrologa. Nadmierna dygresyjność może budzić pewien opór percepcyjny ale ukazuje - czarno na białym - kierunki humanistycznych fascynacji. Gabriel Garcia Marquez w "Stu latach samotności" zmitologizował swą Aracatakę, uwiecznił i unieśmiertelnił pod magiczną nazwą Macondo. "Jeśli czegoś nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę, to tego, że jestem zaledwie jednym z sześciorga dzieci telegrafisty z Aracataki" - wyznał Marquez. Już sama nazwa tej wioski w kolumbijskiej prowincji Magdalena, brzmi jak czarodziejskie zaklęcie. Kamienica Polska jest dla mnie odpowiednikiem Aracataki. Nigdy nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę, że jestem synem Eugenii z Najnigierów, bibliotekarki, i Kazimierza, kierowcy, związanego przez całe zawodowe życie z kopalnictwem rud żelaza. "Więzi kulturowe Kamienicy Polskiej" dedykuję moim Rodzicom.


Logowanie