8 sierpnia 1915 r.
Dawno już nie pisałam, dlatego że nie miałam czasu. Chodzę na te korepetycje do pp. Sokołowskich w dalszym ciągu mam dużo lekcji zadawanych, bo muszę przecież przejść trzecią klasę w ciągu 6 tygodni. Teraz mam tylko niecały miesiąc. Arytmetyki przeszłam dopiero kurs II klasy i wlazłam na zadania z których nie mogę wybrnąć. Jest to jeszcze kurs drugiej klasy, ale do arytmetyki żadnych nie mam zdolności. Zdawane mam zwykle po trzy lub cztery, ale dotąd nie zrobiłam jeszcze nigdy wszystkich. Zauważyłam, że nie tak łatwo przychodzi mi się uczyć jak najlepiej; i zdaje mi się, że nie mam takich "wielkich zdolności" jak powiedziała p. Sokołowska na początku tych korepetycji. Teraz nigdy mię nie chwali, ledwie, że nie gani i powie "dobrze". Wstydzę się strasznie jak czego nie umiem i jestem zła na siebie. Uczę się od 1 do 3 ciej, a jestem do 4-tej czasem do piątej. Czas ten spędzam z Maniusią Sokołowską na rozmowie. Jest to bardzo sympatyczna dziewczynka ale wcale nie poważna choć starsza ode mnie o pół roku. Poznałam się także z Maryną Sikorską 13 letnią "panną" jest bardzo ładna. Włosy ma ciemne za pas, bardzo zgrabna, śliczne ma oczy jak moje koloru wody morskiej, usta kształtne, tylko nos ma troszeczkę za duży i nie bardzo równe zęby. Ma dwie siostry Zusię i Julkę i brata Janka 7 letniego chłopczynę. Mieszka  tam także Olka Wilkońska 7- latka łobuz niemożliwy, bawi się jak małe dziecko. Wszystkie dziewczynki ciągle tylko prawie zajęte są zabawą. Są tam chłopcy Witold Wyszyński świetnie się uczy zdał do 5 klasy, Miecio Trochimowski,  Tadek Jakobson i kilku innych młodszych. Moje pantofle były w reperacji 3 sierpnia.

Minął już rok jak wojna i pociągnie się do przyszłego sierpnia 1916 roku. Głoszą w Gazetach, że Niemcy zabrali Warszawę. 5 sierpnia ogłoszono - "Wojska Niemieckie zajęły Warszawę". Na drugi dzień piszą. że dopiero się zbliżają do Warszawy, a dotąd bombardują i że Moskale są w Pradze. most przechodzący przez Wisłę wysadzili. Dziwne.

Hela Jędrzejowska przygotowuje się do 4-tej klasy (jeszcze nie do 5-tej). Zdawać będzie na nowy Rok. Od paru dni jestem chora (naturalnie nie bardzo) nie mam apetytu, boli mię głowa w boku mam jakieś dziwaczne kulki i zrobiła mi się bolączka mocno czerwona. - Dziś w kościele nie byłam, nie mam palta, a było dość chłodno. U mamy byłam na obiedzie wtenczas było cieplej. Olesiowi spuchł nos i ma bardzo duży czerwony, a na końcu małą wezbraną Krosteczkę.

Gruszki dojrzewają, śliwki, słoneczniki już zrywamy. Czytam "Nasz Świat" od Mani Sokoł. po kilka codzień numerów pożyczam Zosi Dobrowolskiej. Ściemnia się na dworze więc muszę skończyć. Za 15 minut ósma wieczorem.

Będę się starała pisać częściej.

Do niecierpliwych, -- nie zaprzestajemy pisania pamiętnika!
To Janka 100 lat temu intensywnie nadrabiała szkolne zaległości (przez rok nie mogła chodzić do szkoły). Miała tym samym mniej czasu na pamiętnik, a wpisy pojawiają się w większych odstępach. Za kilka dni się odezwie.
Cieszymy się, że chcecie wiedzieć co u niej. Pozdrawiam JT

Piątek 16 lipca 1915 r.
Od poniedziałku już chodzę na lekcję. Lekcji udziela mi troje, pan Sokołowski niemieckiego, pani Sokołowska francuskiego, a ich syn Mietek udziela mi arytmetyki i innych przedmiotów. Poznałam się z Maniusią Sokołowską Bardzo miła dziewczynka, ale bardzo wątła i słaby wzrok. Pożyczyła mi dwie książki, "Z życia Naci" i "Rok czytania". U Ady byłam dwa razy we wtorek i we środę. Pani Sokołowska mówi, że mam zdolności wielkie, i że uczę się dlatego, że lubię czytać. Pani Okuszko jak jej to powiedziałam ucałowała mnie i powiedziała "Bardzo, bardzo byłabym zadowolona żebyś Janeczko zdała. A nawet jestem pewna, że zdasz". Ada też bardzo by chciała żebym zdała. Chodzę teraz od 1-ej do 3 -ej. Dzisiaj Mamusia mię odprowadziła aż do mostu. Po drodze dużo mi opowiadała o pensji. - W domu mam moc roboty, lekcji też dużo bo przez wakacje mam przejść to co uczennice przez rok. Ach żebym zdała do 4-tej!

12 lipca poniedziałek 1915 roku.
W sobotę 10 lipca po południu wybierałyśmy się z mamą iść do pani Ziółkowskiej po dzienniczek i zapytać się jak będzie z pensją, ponieważ chciałabym przygotować się do 4-tej klasy. Więc zdjąwszy bluzkę miałam się umyć. Wtem jakaś pani przeszła koło okna i weszła do sieni. "Panna Monja" - pomyślałam "ach nie!, pani Okuszko". Mama tez była w kuchni i bez bluzki. Pani Okuszko weszła do pokoju nikogo nie ma, wraca do sieni i mówi przez drzwi "Nie wstydź się Janeczko, mam interes do Ciebie ale nie mam czasu". Wstydziłam się,  ale wyszłam. Pocałowała mnie i powiedziała "Przyjdź jutro przed południem umówimy się na korepetycje".

Mama przez uchylone drzwi przeprosiła Ją, że nie może wyjść i p. Okuszkowa pojechała z mężem i Grażynką do miasta. W niedzielę 11 lipca poszłam na Raków. Przyszedłszy spotkałam się z panem Okuszko na schodach, "Pani Władysławy siostra?" - zapytał "Tak" odpowiedziałam. "Proszę do pokoju". Weszłam pani doktorowa ubierała się w Ady pokoju. Za chwilę wyszła w rannem ubraniu z wiewióreczką w ręku. Przywitałam się i zjadłam śniadanie z nimi. Ada była w ogrodzie z dziećmi. Zaprowadziła mnie potem do salonu i tam przeglądałam "Album dzieł sztuki polskiej" i karty, wiewióreczkę w klatce postawiła też w salonie. Dopiero o 12-tej Ada też przyszła, synek państwa doktorów już chodzi, ma dopiero rok i trzy miesiące. Obiad był o 2-ej krupne kotlety z marchewką i czereśnie na deser. Pojechaliśmy zaraz potem do pp. Skokołowskich umówić się o te korepetycje. Pani Sokołowska sympatyczna będzie mi dawać z francuskiego a jeden z dwu synów; arytmetyki, geografii, niemieckiego, polskiego i religii. Książki to będę miała pozbierane, niemiecką, francuską i zadaczki po siostrze Maniusi mojego korepetytora, geografię z czytelni, a składnie to pożyczę. Zbawiłyśmy niedługo przyszłam do domu była 3 po południu.

Przygotowuję się do Chrzanowskiej. Arytmetyka i polski tam stoi wysoko. Ja co prawda wolałabym chodzić do Słowikowskiej. Jakieś dwie dziewczynki w wieku lat od 14 do 13 przyszły wczoraj do mnie, ze chcą zapoznać ze mną. Zdziwiłam się skąd mnie znają i wyszłam przed bramę przedstawiły się jako Iczerbak i Kamińska, Chodzą na pensję do Chrzanowskiej do 3-ciej klasy. Jakaś Kaczyńska o której pierwszy raz słyszę, opowiadała im o mnie. Rozmawiałyśmy dość długo i potem poszły. - Dzisiaj byłam o 10-tej na lekcji, korepetytor piegowaty, nieładny ale mądry i poważny chłopiec. Mieliśmy lekcje arytmetyki ułamki i z niemieckiego dyktando. Hela Jędrzejewska wielkiej nabrała ochoty i też chce brać korepetycje oraz zdawać na przyszły rok do 5-tej. Pochwaliłam te zamiary ponieważ zawsze jej mówię (chociaż starsza ode mnie, ma 16 lat), że źle na świecie brzydkiej i głupiej kobiecie. Kiedyś powiedziałam Heli, że Zygmunt powiedział na nią "głupia" i że to jest prawda. Było jej przykro, ale nie obraziła się tylko powiedziała "Będę przychodzić do ciebie na lekcje mądrości". "Nie jestem na tyle mądra abym mogła udzielać lekcji mądrości, lecz staram się nie być głupią" - odrzekłam. Teraz nie wszyscy mamy rozmowy w tym przedmiocie, ale Hela uważa więcej na siebie i stała się poważniejszą. Muszę zapalić ogień i zagotować herbatę.

Środa 30 czerwca 1915 r.
Dwudziestego czwartego czerwca były moje imieniny; dostałam od Ady dwie pary pończoch, od mamy 50 kop. i dwie róże, od Mańka wiśni i od Tadzia porzeczek. W niedzielę 27/VI wypadły Ady imieniny. Posłaliśmy bukiet z róż, wiśni i porzeczek. Pani Okuszko uwolniła ją na całe popołudnie i pozwoliła nocować, oraz dała na teatr 2 ruble.

O trzeciej po obiedzie poszłyśmy do ogrodu, tam mieliśmy czekać na Olesia i iść z nim na "Królową miljardów". Przed pójściem do teatru wstąpiliśmy na lody do Błaszczyńskiego. Lody były pyszne. W ogrodzie przy "Apollo" oczekiwaliśmy na zaczęcie się przedstawienia. "Królowa miljardów" operetko-gala nie była bardzo treściwa, ale zachwycały śpiewy tańce i te śliczne ruchy. Rolę główną  "Królowej miljardów" Alicji Conder grała p. Celińska. Wyróżniała się zgrabnością, grą, głosem śliczna panna Leonowiczka i Pan Machelski. Zabawną była "miss Tompson" p. Betcherowa. Skończyło się o 11 tej. Myśleliśmy, że nas przepuszczą więc poszliśmy Stradomską. Przyszedłszy do ostatniego mostu zawołał żołnierz "Halt" "Curuck" i wróciliśmy nazad. Przed domem na Stradomskiej stało kilka osób którzy nas widzieli idących do rzeźni, "Gdzież to państwo spacerują po nocy?" - pytali śmiejąc się. Musieliśmy iść dalej i nocować w ogrodzie. Była dwunasta. Noc przeszła prędko o 3 trzeciej powstawaliśmy i wyruszyli do domu. Na moście kazali czekać do 5 tej, (a było pół do 5 tej) więc Oleś zdjął obuwie i przeniósł mnie i Adę przez wodę. Byliśmy niezmiernie zgłodniali i zmęczeni, bośmy nie jedli kolacji. Oleś i Ada położyli się spać, a ja nie czytałam "Pół dyable Weneckie" Kraszewskiego. Czytałam w tym tygodniu "Wdowa czy mężatka", Kalendarz "Wy mężczyźni" Simona - i "Listy do Frani mężatki" M. Prevosta.

Wojna jest w takim stanie jak przed kilku miesiącami żadnego rezultatu ani na tę, ani na tą stronę. Kiedy to się skończy? O Boże mój! zlituj się nad nami. Przez dwa miesiące trwała straszna susza, na koniec wczoraj spadł deszcz i trochę odświeżył ziemię. Jest chłodniej, ale weselej i powietrze czyste nie zakurzone. Żeby choć urodzaj dopisał i głodu nie było, bo chorób nie unikniemy.

9 czerwca środa.
Dość długo nie pisałam, bo aż dwa tygodnie, a to z braku czasu. Cały dzień mam dużo zajęcia, wcale mi się nie przykrzy. Wstaję o 7 ej rano, a czasami o 6 tej, w łóżku poczytam poranne modlitwy z maleńkiej książeczki i mówię pacierz. Potem ubieram się w bieliznę i sprzątam pokój i sień, myję się ubieram i piję śniadanie o 8, a czasami o 9 tej. mama po śniadaniu idzie do swego ogrodu, a ja poczytawszy trochę sprzątam po śniadaniu i krzątam się około obiadu. Zwykle obiad jadamy o 1 ej niekiedy wcześniej. Po obiedzie do 2 ej odpoczywamy ja czytam książkę, ojciec śpi.

Ledwie zdążę uprzątnąć przychodzą moje trzy uczennice  Marysia Kolędkiewiczówna, Hela Pabich i żydóweczka Salka Łaszez. Mają lat od 8 do 7 miu. Marysia i Hela uczą się godzinę, ale ze dwie się bawią. Salka zaś tylko uczy się 2 godziny i idzie do domu. Po lekcjach uczę się trochę sama i tak przechodzi mi do 6 tej. Jeżeli mam książkę to czytam, a jeżeli nie to wyszywam poduszkę do igieł na kanwie. Tak mi zwykle przechodzi do 8 mej. Do dziewiątej siedzę na dworze lub za oknem robiąc przy kwiatkach. Po dziewiątej przychodzi mama i jemy kolację i dopiero o 10 tej idziemy spać.  Ciągle pogoda, deszcz dość dawno nie padał, kurz niemożliwy do zniesienia i trawniki wypalone przez słońce. Już po Bożym Ciele, jutro czwartek koniec oktawy.

Wojna trwa, Niemcy odebrali Ruskim Przemyśl. Książek do czytania pożyczam dalej od Zosi Cz. od Zosi Dobrowolskiej, Heli Jedrz. i często przynosi mi hela Pabich od swoich koleżanek. czytałam w tym tygodniu "Ogniem i Mieczem" tom 2 Sienkiewicza, "Z ogniw życia" Adolfa Dygasińskiego, "Bracia mleczni" J.g.K i "Sachalin" Doroszewicz.

Kończę 8 wieczorem

Środa 27 maja.
Podczas Zielonych Świątek była pogoda. W pierwsze Święto poszłam z Adą i Olesiem do miasta. Włożyłam fioletową sukienkę (Ada przyniosła mi 4 bluzki; żółtą z aksamitkami, niebieską w białe paseczki, czarną i białą w seledynowe czy jakieś paseczki, oraz maleńką książeczkę). Rozmawialiśmy wszyscy troje czasem poważnie, czasem wesoło. W Teatralnej napiliśmy się limoniady. Ada poszła do p. Michalskiej, a my do parku. W powystawowym baraku była zabawa, wejście 15 kop. Potem wróciliśmy i czekaliśmy na Adę w Alejach. Widziałam kilka naszych uczennic, między innemi Jacię Zysserównę. "Uczysz się?" zapytała mię "tak..., trochę,.., w domu. A ty?". - "Ja mam nauczycielkę przygotowuję się do czwartej" odparła "Bo, bo". Zaczęłam się jej przyglądać zauważyłam, że ma dużo piegów, szeroki nosek i śmiejące się oczy. Dawniej na pensji nie zwracałam uwagi na rysy moich koleżanek. Teraz przez ten rok zmarnowany dla nauki zrobiłam się poważniejszą i uważniejszą. Przyglądam się każdemu kogo znam i nie znam, obserwuję swój charakter i mojego otoczenia. - Wracając spotkałam Zyssman, Parczyńską i pannę Basię Kittelównę. W kościele wcale nie byłam w obydwa Święta. Miałam do czytania od Zosi D. "Karol Szalony" AL. Dumasa (ojca) dwa tomy. W sobotę 22 maja ojciec poszedł do Ciężkowiczek, powrócił dziś. Przyniósł kaszy 6 funtów, 10 funtów słoniny i trochę pszennej mąki.

Poniedziałek 17 maja 1915. W sobotę 15 maja były Zosi Dobrowolskiej imieniny, dałam jej na wiązance dwie książeczki; "Cezar" i "Księżniczka i zły duszek". Wczoraj byłam z mama po pantofle i kupiłyśmy bardzo zgrabne półbuciki za 7 rb. 30 kop. Oleś jak był na obiedzie mówił żebyśmy z mamą poczekały na niego w ogrodzie. Cudownie tam teraz! Bzy rozwinęły się, drzewa zielone. kwitnące, ptaszki śpiewają,czyste świeże powietrze i cisza, ... zmącona niekiedy furkotem dorożki lub świstem samochodu "Tylko książki czytać" zauważyłam rozejrzawszy się wokoło. Ale na nieszczęście nie miałam co czytać, więc zajmowałam się przeglądaniem ogrodu i przysłuchiwałam się szczebiotom ptasząt. Czekałyśmy dość długo, ale na próżno! Oleś nie przyszedł. Dopiero jak przyszłyśmy on też za nami przyszedł i pytał się dlaczegośmy nie czekały. Półbuciki wszystkim się podobają. W sobotę pożyczyłam sobie od p. Doktorowej "Król dziadów" już przeczytałam. - Niemcy zabrali do niewoli kilka wagonów Rosjan i wieźli ich.

Poniedziałek 10 maja 1915 roku. W sobotę 8 maja była pierwsza tej wiosny burza. Ciągnęła się od wpół do-5 ej do 5-ej. Po burzy wszystko ożyło i zapanowała śliczna pogoda. Za oknami zaczynają moje ulubione akacyjki rozwijać listeczki. Wiśnie, grusze, jabłonie i odurzające zapachem czeremchy - kwitną... Wyobrażam sobie jak cudnie musi być na wsi teraz. Wczoraj od Czerników dostaliśmy kartkę, w której zapraszają nas, aby na wsi ich odwiedzić, ale mama mówi żebym tych trzech dni nie wytrzymała bo mają jedną izbę więc pewnie brudno. Oleś nareszcie dał na pantofle 6 rubli 9 maja. Była dzisiaj u nas, mamy kuma p. Zajączkowska. Po przywitaniu mówiła "Ach jakie też kuma ma brzydkie dzieci, a córki najbrzydsze, szczególnie najstarsza". Śmiała się i zrozumiałam, że trzeba jej słowa rozumieć odwrotnie. Opowiadała, jak niemcy na początku wojny grabili u nich i różne przejścia wojenne. Mieszka pod Jasną Górą. W sobotę Hela pożyczyła mi książkę "Spadkobiercy" autorki "Za cudzą winę". Wojna ciągnie się 10-ty miesiąc. Kiedy to się skończy? zadajemy sobie wzajemnie to pytanie.

Logowanie