Dnia 26 września 1915 roku.

Niedziela. Wicher niemożliwy, po ulicach kłębią się tumany kurzu. Teraz co niedziela chodzę do kościółka im. Maryi. Odprawia zwykle nasz prefekt, Rosiak-Krzeblewski. -- Na pensję chodzę codziennie o w pół do ósmej z rana, wracam o 2-ej do domu. Już poznajomiłam się ze wszystkimi mojemi koleżankami; ja siedzę na przedostatniej ławce w drugim rzędzie z Zosią Meksówną. Za nami siedzi Hela Morawska i Janka Zagórska są one największe z całej klasy, nazywamy ich olbrzymami, gdyż są tęgie i wysokie, a szczególnie Morawska. Hela Morawska jest bardzo ładną i miła 16-nia panienką. Uczy się nieźle, jest wesoła i dowcipna. Nie mam jeszcze przyjaciółki, gdyż Zocha Meks która więcej lubię od innych nie przepada za mną. Lekcje idą mi nieźle i wszystko wydaje się niezmiernie łatwo, tak że jak np. nauczyciel objaśni mogę zaraz to powtórzyć. Na pauzach dokazujemy, jeżeli jest ciepło to biegamy po podwórku, a jeśli jest deszcz lub chłodniej spacerujemy, tańczymy, krzyczymy w sali rekreacyjnej. Bardzo żeśmy ładnie przystroiły naszą klasę; jedna z koleżanek Barańska przyniosła kwiat doniczkowy duży który pielęgnujemy. Inne poprzynosiły różne obrazki i pozawieszały na ścianach. Tomaszewska, zdolna rysowniczka narysowała ślicznego białego orła wylatującego z skrzyni. W naszej klasie jest jedna Rosjanka Dołgopołowa Irka, wesoła i zabawna. Wracając z pensji idziemy razem ja, Hala Laskowska, Irka Dołgopołowa, Janka Zagórska i Hela Morawska.Dokazujemy niemożliwie a szczególnie Irka, Halka, Hela i ja. Wczoraj idąc do domu była śliczna pogoda, słońce świeciło ostro choć nieco ukośnie "Ach ta wojna - zawołała Irka, nawet oczu do nieba wznieść nie można" (słońce pali). Zaczęłyśmy się śmiać i ten temat dowcipkować. Hela Morawska salutowała każdemu żołnierzowi książką. Irka rozweselała zwykle wesołą a dziś smutną Jankę Zagórską wierszami "Czemuś Janeczko oczki spuściła, nie podnosisz wcale?" ale zostawiła ją,  że niekoniecznie odbiega od niej widząc "markotną" twarz Janki. Mieszkają wszystkie cztery na Stradomskiej 19 u Peltzerów. W środę 22 września kupiłam sobie kapelusz z materiału za 180 kopiejek Oleś wczoraj wieczorem przyniósł mi buciki - które był zakazał u szewca kosztują 8 rb. 50 kop. Cholewki mają stare. Od 19 sierpnia 1915 roku wydają karty chlebowe po pół funta chleba na osobę. W tym tygodniu musiało całe miasto obowiązkowo iść do fotografii, ponieważ wydaja paszporty niemieckie. Wojną teraz niewiele się zajmujemy, tylko odczuwamy jej skutki. Niemcy się osiadają w Częstochowie na dobre. W teatrach graja "Kościuszkę pod Racławicami".


Logowanie