Wtorek 26 maja.
Dzisiaj pierwszy dzień moich wakacji. Ada musiała iść sama. Wstałam o 8 ej do 9 ej posprzątałam w pokoju i sień. Wypiłam sama śniadanie i do 10 g sprzątałam i zmywałam w kuchni po śniadaniu. Przyszedł Kazik od mamy i powiedział, ze mama kazała wziąć fund kiełbasy na obiad. Posłałam po nią Tadka do Stepczyńskiej. Ugotowałam zaliwajki. Zjedliśmy obiad na jednym talerzu z pomocą 4 łyżek. Pozmywałam. Jak się gotowała zaliwajka przeczytałam „Mojego dobroczyńcę” przy końcu śliczne. Jest to o chłopie Janku, synu dziedzica Wośki wielkiego figlarza i zbytnika. Później się popoprawia z pomocą łagodnego p. Juliana, jego dobroczyńcy. Przed wieczorem jak Ada szyła, zebrałam kilkanaście liści i zasmażyłam. U Zochy nie byłam. Byłam tutaj w ogrodzie z Zośką, po wyjściu z ogrodu dokazywałyśmy na gazonie. Po dobrej chwili otwarło się okno Kasjerów i wychylona Kasjerowi zawołała „Proszę wyjść z trawnika”. Uciekłyśmy z niechęcią, pomału.

Za 10 minut 11.


Logowanie