Zdarzyło się w roku, w którym maj przetaczał nad dachem hotelu w Częstochowie, niehamowane przez nadchodzącą wiosnę, żywioły. Okno nad moją głową wessało mnie w wyjącą od wiatru ciemność, w wir czarnej dziury. Zostałam przeniesiona w przeszłość dziewiętnastowiecznej ulicy Wieluńskiej. O nocy nie zapomniałam, i gdy minął maj, i wszystko po nim, gdy mój ogród zamarł w listopadowy dzień skuty lodem, nadszedł list, elektroniczny mail wpadł do skrzynki. Za pośrednictwem Towarzystwa Genealogów, moja czarna dziura majowa wyrzuciła wiadomość. Zostałam odszukana, albo ja kogoś odnalazłam. By nie nadawać temu wydarzeniu nadmiernego patosu, o który mogę w końcu zostać oskarżona, o sianie propagandy rodowej, kumoterstwo dziewiętnastowieczne, zmniejszę doniosłość tej chwili, przykryję ją faktem niezbitym, a dowodzącym, że moja nowa znajomość, ma wspólne ze mną ogniwo w osobie….. Franza. Franza z urodzenia i Franza z dnia śmierci. Niezmiennie Franza, który życie rozpoczął w wieku XVIII, roku 1776 , dnia 19 marca. Nasze pokrewieństwo niezbite łączy Franz, ojciec Karola i Piotra Fertnera. Nikt młodszy wiekiem, choćby z Polski międzywojennej , nie wiąże nas. Ku mojemu zadowoleniu związek jest pewny i udowodniony, a dowody na jego istnienie zawdzięczam Genealogom Częstochowskim.
Zostałam przekonana nie po raz pierwszy, że moja aktywność promieniuje w otoczeniu i doprowadza do zdarzeń, które napędzam upartym pisaniem i zagadywaniem w każdej wymyślonej przeze mnie sprawie. Odpowiedzi same nadchodzą w chaosie stawiania pytań o rodowód.
Rodzina Piotra dziś żyje w Częstochowie. Odnalazło się 4 pokolenie po Piotrze Fertnerze. On sam, urodził się 15.09.1817 roku i przybył do Częstochowy z dyplomem majstra snycerskiego w kieszeni. Piotr żyje we wspomnieniach rodziny częstochowskiej; kolorowo wzbogaca dzieje rodu artystów. Na ten temat wiele napisano, o jego synu, również rzeźbiarzu, i kolejnych artystach w następnych pokoleniach. Nie będę powtarzać historii pięknie przedstawionej przez panią Annę Klejzerowicz w artykule „Ród Fertnerów”. Do wszystkich zasług dołożę wiadomości błahe, nie budujące chwały artysty i podziwu dla jego dzieł. Będzie to dziękczynienie dla miejsca i ludzi, wzgórza i rozpadających się murów.
Z okazji 198 rocznicy urodzin Petera Pfortnera przedstawiam jego losy wyrywkowo, bez gorliwości historycznej, za to z przekonaniem o potrzebie zapoznania się z historią narodu z poziomu dziejów rodziny.
Cień Piotra towarzyszył mi i prowadził tropem jego pamiątek, które możemy odnaleźć dzisiaj snując się po wzgórzu jasnogórskim.
Wzgórze raczej, niż Góra, nie poraża nas swoją wysokością. Ma 293 m n.p.m. i nie znajdziemy stromych ścieżek na zboczach. Jasność w nazwie zawdzięcza ojcom Paulinom przybyłym z Węgier w XIV wieku. Opuszczali swój macierzysty klasztor św. Wawrzyńca położony na Jasnej Górze w Budzie - „In Claro Monte Budensi” i postanowili przechować pamięć miejsca porzucanego na zawsze, nadając nowej siedzibie nazwę Jasnej Góry.
Górę wypełnia kamień wapienny, biały jak kreda, budulec całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wapienne kruszywo wydobyte na powierzchnię przez osadników, stało się materiałem, z którego powstało miasto.
Z przyjemnością ścigałam wzrokiem stare mury ze śladami wapiennych ścian. Zapuściłam się w Zaułek Wieluński, świat zapomniany przez Magistrat Współczesnego Miasta. Na moje szczęście odnalazłam podwórka odgrodzone od uliczki starym rozpadającym się białym murem. Posesje opuszczone, bez śladów ludzkiej bytności. Po domach nie został nawet zarys komina lub fundamentów. W murze nierównym, zmurszałym ze starości, wiekowe furty zasłaniały wejście na tereny podwórek XIX-wiecznych domków osadników Nowej Częstochowy. Z okien mojego hotelu przy ulicy Wieluńskiej można dojrzeć plamy nieotynkowanego muru wapiennego, którego pochodzenie prawdopodobnie sięga czasów XIX-wiecznych. Wędrując zaułkami szukałam domu, który przemówiłby swoim wyglądem. Wybrałabym go za wzór do mojej opowieści. Marzyłam o domu białym, z dużą bramą, za ogrodzeniem, którego unikalny wygląd uczyniłby z niego przedmiot mojej historii o Fertnerach.
Dom pojawił się nieoczekiwanie. Dom Jana, syna Piotra Fertnera do listopada 2014 roku stał na ulicy św. Barbary. Niewiarygodne, a możliwe. Taką informację przesłała mi rodzina Piotra, dziś żyjąca w Częstochowie.
Jan Fertner wzniósł dom na wzgórzu jasnogórskim, na swoim gruncie, z białego kamienia, który wykopał w ogrodzie. Prowadziła do niego duża brama, przez którą wjeżdżał cały powóz. By nie robić nadziei współczesnym na oglądanie najstarszej ze znanych siedzib rodu, donoszę, że dom już nie istnieje od listopada 2014. Pozostały zdjęcia i wspomnienia członków rodziny.
Malarz Adrian Głębocki utrwalił wnętrze pracowni Piotra Fertnera na rycinie. Widzimy na niej rzeźbiarza zajętego praca twórczą, siedzącego przy stole pod oknem, za plecami mistrza, w pracowni trójka dzieci bawi się z kotem. W głębi, w drugim pomieszczeniu, kobieta zajmuje się pracami domowymi, a młody człowiek stoi przy sztalugach Na belce stropowej, drewnianej widnieje niezatarty dowód własności domu – „Fundatorowie 02 lipca 1866 Piotr i Paulina Fertner.” Dziś i ogród i dom, parterowy z symetrycznie usadowionymi drzwiami na frontowej ścianie, nie istnieje. Uciekła bezpowrotnie możliwość osobistej konfrontacji z przeszłością. Spóźniłam się o dwa miesiące.
Piotr rzeźbił i malował. Obraz wzgórza z Klasztorem wisiał w Muzeum na Jasnej Górze. Wisiał w maju, we wrześniu został nieszczęśliwie zalany przez przeciekający dach i zdjęty ze ściany. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia. Pamiątką nieznikającą ze swego miejsca przeznaczenia, są drzwi wyrzeźbione przez Piotra, a stanowiące przejście z prezbiterium Bazyliki do przedsionka Kaplicy Matki Bożej. Przedstawiają scenę wręczenia cudownego obrazu przez Władysława Opolczyka ojcom Paulinom.
Czasy dziewiętnastowiecznej Częstochowy ujrzałam okiem Adriana Głębockiego. Kto chce zobaczyć stragany na ulicy Wieluńskiej, na których sprzedawał Karol Fertner musi podążyć za obrazkami utrwalonymi przez tego twórcę, w czasie jego pobytu w Częstochowie w latach 1863-1873. Na rycinie ulica zabudowana była domami murowanymi z podsieniami, przy których stały drewniane stragany. Ulica Wieluńska wychodziła z miasta delikatnie skręcając już u podnóża wzgórza, nieograniczona przez dzisiejsze zabudowania, dawała wrażenie drogi bez początku, prowadzącej z dowolnego miejsca w Polsce, a z końcem swoim na wzgórzu jasnogórskim.
To tędy wchodziły pielgrzymki, dopóki Aleja NMP nie stała się główną drogą prowadzącą do Bazyliki na Wzgórzu.
A Peter Pfortner, który rodzi się 15.09.1817 roku w Rothwasser, a umiera nazywany Piotrem Fertnerem, którędy chodzi spacerując po mieście?
Idzie „[…] na lewo od dawnych fortyfikacji klasztornych, mija sklepy na kramarszczyzny […]. Na placu tych sklepów stoi kaplica murowana z figurą drewnianą świętego Floriana […]. Tu napotyka się najwięcej kupujących rozmaite przedmioty […] jako to: chorągwie (u p. Klimkiewicza, kosztowniejsze rzeczy u p. Karola Fertnera), krzyże, obrazy, agnuski, pierścionki […]. Pomiędzy tutejszymi malarzami odznaczają się Fertner i Cieślewski […]. Taż brukowana ulica wychodzi na obszerny plac, niby rynek, niskimi drewnianymi domkami otoczony, spośród którego jeden dom zajezdny obok figury na słupie, roboty snycerskiej wskazującej wizerunek świętego Jana Nepomucena. Stąd prowadzi na zachód szeroka niebrukowana ulica na trakt ku Kłobuckowi, w której na prawo przed starym szpitalem murowana kaplica poświęcona na cześć konającego Jezusa jest wystawiona”.i
Piotr dnia 04.11.1841 roku poślubia Paulinę Fijałkowską, pannę częstochowską, córkę Idziego, a siostrę Katarzyny, już wtedy Fertner po zaślubieniu Karola. Dwaj bracia z rodzinami mieszkają w mieście, które tak wygląda:
„Składa się z dwóch części: niższej położonej w pobliżu Warty i nazwanej Starą Cz-ą oraz z Nowej Cz-y, otaczającej położony na wyniosłym wzgórzu klasztor Jasnogórski; obie części łączy szeroka, prosta, cienistymi drzewami wysadzona aleja[…]. Długość tej ulicy […] wynosi blisko dwie wiorsty[…]. Nie dochodząc do Jasnej Góry, ulica Panny Maryi przemienia się w dość obszerny park i wspina się coraz wyżej, po czym rozdziela się na dwie części okrążające wyniosłość klasztorną: część północna obejmuje ulicę Wieluńską, Rynek i ulicę św. Rocha, zaś część południowa – ulicę św. Barbary z kościołem św. Barbary i ogrodem oo. Paulinów. Obie te części, przytulone do stóp wzgórza, tworzą Nową Częstochowę”.ii
Piotrowi Fertnerowi rodzi się dziesięcioro dzieci:
- Marianna, ur. Częstochowa 11.01.1843, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 17.01.1843, zmarła Częstochowa 13.06.1922,
ślub : Częstochowa 25.09.1861 Michał Mikołaj Jarosiński, z Wieruszowa, ur. w 1838 - Karolina Katarzyna, ur. Częstochowa 8.11.1845, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 9.11.1845
ślub: Częstochowa 29.01.1867 Franciszek Drzymała, ur.1844 - Jan, ur. Częstochowa 21.10.1847, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 22.10.1847
ślub: Częstochowa 27.04.1875 Euzebia Mączyńska, ur.1854 - Paulina, ur. Częstochowa 1.11.1849, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 8.11.1849
ślub: Częstochowa 8.10.1872 Ignacy Jan Gwalbert Szwabski, ur. Częstochowa 12.07.1849 - Franciszek, ur. Częstochowa 6.10.1851, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 19.10.1851, zm. Częstochowa 22.02.1852, żył 4 miesiące.
- Franciszek, ur. Częstochowa 26.11.1852, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 5.12.1852, zm. Częstochowa 15.01.1853, żył 2 miesiące
- Teodora, ur. Częstochowa 9.11.1853, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 20.11.1853
ślub: Warszawa (Wszystkich Świętych) 7.07.1883 Feliks Augustyn Markiewicz, ur. Warszawa 1856 - Teresa Jadwiga ur. Częstochowa 1855
ślub: Częstochowa 11.10.1876, Stanisław Kazanecki, ur. Stradów 1840 - Teofil, ur. Częstochowa 16.12.1858, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 26.12.1858
- Stanisława Agnieszka, ur. Częstochowa 21.04.1862, par. pw. św. Zygmunta, Częstochowa 27.04.1862
ślub: Częstochowa 28.10.1883, Karol Rafał Szwabski, ur. Częstochowa 2.11.1861
Piotr zmarł w Częstochowie 24.08.1891 roku, co potwierdza akt 07/1891 - parafia św. Barbary. Miał 74 lata. Zgon zgłosił Michał Jarosiński, zięć Piotra. W domu jego syna Jana, mieścił się sklep, mieszkanie i pracownia. Stał w ogrodzie i służył wszystkim pokoleniom Piotra Fertnera.
Dwadzieścia lat wcześniej w 1871 roku Piotr pożegnał i podpisał akt zgonu swojego przyrodniego brata Karola, wieloletniego muzyka jasnogórskiego.
Pierwsze pokolenie Fertnerów na polskiej ziemi rozpoczęło sagę, której gałęzie dzisiaj buduje wiele rodzin rozproszonych, nie znających się. Spotkanie po upływie 6 pokoleń jest przygodą, próbą zakreślenia granic tożsamości, odsłonięcia odrębności i potwierdzenia wspólnoty duchowej.
Dziękuję za pomoc, za publikacje, za możliwość poznania historii Częstochowy i mojego związku z tym miejscem. Dochodzą do mnie głosy czytelników, że to co było moim celem zostało osiągnięte.
Niczego bardziej nie pragnęłam.
15 września 2015
i. Ten opis pochodzi z przewodnika z 1860 roku autorstwa Józefa Lompy, wybitnego etnografa pochodzącego ze Śląska. Jego syn poślubił siostrę Teofila Fertnera, ojca Wiktorii, Marii, Florentyny i Antoniego Dezyderiusza - Eugenię. Eugenia Lompe spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie
ii. źródło: Wielka Encyklopedia Powszechna Ilustrowana, t. 13–14, Warszawa 1894, s. 868. Encyklopedia zainicjowana została w 1889 r. Andrzej Świętochowski