"***
Młyny były wodne i wiatraki. Największy wodny był w Żupawie hr. Tarnowskiego i w Jamnicy Dolańskiego. Wiatraki były także tylko dworskie w każdej wsi jeden i więcej; innych prócz dworskich nie było i nie wolno było budować.
Okoliczne wiatraki puszczane były w dzierżawę, wraz z domem i kawałkiem gruntu dla młynarza. Ten miał mleć zboże dla folwarku, do którego należał, a nadto przyjmował do mielenia — podobnie jak młyny wodne — zboże chłopskie i od kupców-żydów i brał zapłatę w pieniądzach lub też w zbożu, w t. zw. »miarkach«, od ćwierci.
Młynarze byli najczęściej posądzani, że nie oddają rzetelnie wszystkiej mąki i otrąb właścicielowi, lecz część ubierają i przywłaszczają sobie. Więc gospodarz, który zawiózł zboże do młyna, siedział tam i zabawiał niby młynarza rozmową, a uważał, żeby mu tenże zboża czy mąki nie ukradł. Ale i tak nie upilnował, bo gdy był n. p. na górze, gdzie zboże szło pod kamień, młynarz mógł kraść na dole, gdzie mąka leciała. Więc gospodarz brał często do młyna także chłopaka (tłumacząc się przed młynarzem, że chłopak ciekawy, chce widzieć, jak się mąka miele), — żeby pilnować zboża na górze i na dole. Naturalnie i to nic pomogło, bo młynarz, jak chciał zboża czy mąki ukraść, to znalazł sobie na to sposób i ukradł. Zresztą byli też młynarze religijni i sumienni, a od nieuczciwych rychło odbijali się ludzie.
Gospodarze dawali do młynów nie więcej, niż po 2 lub 3 korce w roku i to dawali tylko zamożniejsi, chcąc mieć lepszą mąkę na placki i kluski. Pozatem wszystko mielone było w żarnach domowych.
W późniejszych czasach powstał młyn parowy w Mokrzyszowie, który lepszą mąkę wydawał, — więc młyny wodne w okolicy zostały skasowane (bo nadto przyczyniały się do zatapiania przez wodę okolicznych łąk), i wiatraki dworskie zostały posprzedawane. Dziś też może każdy za pozwoleniem starostwa wiatrak budować i prowadzić. Po wojnie światowej powstaje w okolicy coraz więcej młynów parowych i elektrycznych."
www.linux.net.pl/~wkotwica/slomka/slomka-04.html#sec_4_06n