Czwartek 7 maja.
Z rana było zimno, więc poszłyśmy z paltach z Ada. Po drodze zawsze mówię koronkę, bo z Adą mało rozmawiamy. W Teatralnej spotkałyśmy się z Golachowską, niosła bukiet narcyzów dla Aleksandry Nikołajówny. Przed sklepem Kurka naprzeciw pensji ja i Gola powiedziałyśmy Adzie „do widzenia”. Golachowska ma skończonych lat 13. Wyższa jest odemnie, tęga, ładna tylko nos ma duży i u prawej ręki nie ma palców. Sabka ją bardzo lubi i one zawsze spacerują razem. Ja zawsze spaceruję na pauzie z Zielińską i Gawrońską. Spacerowałyśmy z Gotą, bo było jeszcze czas i Saby ani Ziela nie było. Przyszły później Saba, Gawron i Ziele. Chodzimy sobie w najlepsze po rozdziewalni 5-tej klasy, gdy przylata p. Słowikowska „Zielińska, S…, kiedy przyniesiecie za szkołę. Ja spuściłam oczy, bo już nie raz mówiłam mamie o tem i milczałam. A Zielińska z wiecznie bąkającym się uśmiechem odpowiedziała „Tatuś da mi pieniądze w tym tygodniu to przyniosę”. „A Ty S.? zwróciła się do mnie”, „Ja nie wiem. Może.. już.. niedługo”.. , jąkałam się. „Nie płacisz regularnie i teraz będzie ci trudno wypłacić” rzekła  ostrym tonem i poszła. Dużo jeszcze uczennic nie zapłaciło i ponownie wykrzyczała Kapelowicz, że przyniosła 35 rb. (a należało się 50 rb.) Na pauzie dużej byłyśmy na dworze i bawiłyśmy się we trzy w „klasy”. Przyszłam do domu o 2, 25 pozmywałam i odrobiłam lekcję. Jutro św. Stanisława i idziemy o 12-tej. Gdy powiedziałam mamie, dała mi 5 rb. Ale ja nie chcę tego zanieść, jeżeli będzie 10 rb. to zaniosę.

Wieczór po 10 g. minut 5.


Logowanie