Piątek 8 maja
Tak, dziś Św. Stanisława, więc świętowaliśmy z Warszawą do 12-tej, a później poszłam na franc i polski. Jak się obudziłam Ada siedziała przy śniadaniu z mamą, było przed 8-mą. Mnie się ani śniło o wstawaniu przed ósmą, odwróciłam się do ściany i usnęłam. Wstałam dopiero o 9 ½ zaczęłam się czesać, gdy ktoś przyszedł wyszłam do sieni. Stała jakaś kobieta w czerwonej chustce przyszła po sałatę, za nią troje dzieci po szczaw i włoszczyznę. Dać im nie mogłam, bo nie miałam, kogo posłać do ogrodu dopiero jak przyszedł Kazik to poszedł po szczaw. Przyszłam na pensję bardzo wcześnie nikogo z naszej klasy nie było. Przyszła Gawron i Róża poszłyśmy grać w klasy. Nie upłynęło pół godziny p. przełożona i naczalnica zaczęły stukać i wołać żebyśmy szła na górę. Przelęknione wpadłyśmy na górę z zapytaniem czy już późno. Tymczasem było jeszcze czas. Ja czytałam książkę „Stokrotka milusia” od Antoniny Romańskiej. Po odrobieniu lekcji poszłam do ogrodu pikować lewkonie. Przeczytała już „Stokrotkę”. W „Gońcu” już „Solnikowicz” się skończył i teraz są „One” zdaje się będzie ciekawie. Dziś pierwsza. Mama się niecierpliwi na mnie, że wypalę lampę.

Wieczór za 10 m. 11 g.  Dzwonek zadzwonił.


Logowanie