Poniedziałek 29 czerwca.
Święto dziś Piotra i Pawła. Byłam w kościele. Po drodze spotkałam się z jakąś szwaczką Salomeą Zygmunt. Pierwszy raz ją widziałam, a ona zaczęła mi prawić, że narzeczony z Miechowa nie przyjechał, że miała jednego kawalera nauczyciela, który przed ślubem zmarł. Doszłyśmy do kościoła Ks. Pulman miał śliczne kazanie. Ona wyszedłszy poszła do miasta, a ja do mamy. Ada dzisiaj przyjechała. Już po kolacji ojciec z Olesiem rozmawiają o czymś, mama się czesze, Ada czyta, Józek z Tadziem śpi.
10 godzina