Huta Stara A 1816-1819 - przyczynek do dziejów osady
Z naszej biblioteki mogą Państwo pobrać opracowanie:
Włodzimierz Stefani
HUTA STARA "A"
1816-1819
- przyczynek do dziejów osady -
Z naszej biblioteki mogą Państwo pobrać opracowanie:
Włodzimierz Stefani
HUTA STARA "A"
1816-1819
- przyczynek do dziejów osady -
Wtorek 23 czerwca.
Nie wiem jak zacząć pisać, przymierzam się i przymierzam piąty raz i nie mogę się zdecydować, dzisiaj spałam sobie do siódmej spokojne. Ada poszła o jedenastej do miasta. Kupiła mi Dziennik Franciszki Krasińskiego, ładne. Pisze tam starościanka mająca szesnaście lat wszystko tam taką prostotą, wszystkie wrażenia podobne jak ja. Napisane jest przez Klementynę Hoffmanową. Siedziałam cały dzień w domu. Nic nowego.
Punkt 10 wieczór
Poniedziałek 22 czerwca.
Zapomniałam zapisać w sobotę 20 czerwca, że wyjechała doktorowa z Zosią, Mietkiem i Tadzikiem do Pieskowej Skały. Doktór pozostał w mieście. Ada poszła do miasta z rana. Przed wieczorem od szóstej do siódmej paliło się za koleją. Czarny dym pędził chmurami w stronę miasta. Widok był dość ładny. Moc ludzi i strażaków pobiegło tam. Spaliły się dwa domy. Jakiej przyczyny nie wiadomo. Biedni ci lokatorzy, niektórym popaliło się wszystko w domu. Mieszkali tam przeważnie robotnicy. Wyobrażam sobie scenę, którą mi opowiedziała Jadwiga przybiegła jedna z fabryki z kluczem w ręku, a tu się wszystko pali i nie można ratować. Rwała sobie włosy z głowy, jęczała, wyła prawie. Obiegła pogłoska, że jednej rodzinie spaliły się dzieci. Nie wiem czy to prawda, nie byłam tam tylko mi opowiadała, Jastrzębska bo tam była. Strażacy przyjechali z miasta i z częstochowianki. Mama i Ada przyszły. Oleś i Maniek tam nocują w ogrodzie.
Po 10 ej 5 minut wieczorem
Niedziela 21 czerwiec.
Nie byłam w kościele, bo był mały deszczyk i oderwały mi się podeszwy od bucików. Ada przyszła o 8 ej i tyle co posprzątała zaraz położyła się spać, bo w budzie nie zmrużyła oka. Cały dzień byłam w domu, czytałam dodatek do Dziennika Częstochowskiego, gazety, programy. O 2 ej Ada poszła do freblówki na dyżur od 4 do 6 ej. Jadła obiad u mamy. Dałam jej 40 kop. Na brulion 20 k i na Dziennik Franciszki Wozińskiej 20 k. Przyniosła mi tylko brulion, a Dziennik jutro, bo (nieczytelne) miała się postarać o nią. Wszyscy poszli do mamy tylko ja i ojciec zostaliśmy w domu. Widziałam wesele, które przystanęło przed restauracja Panny młodej nie widziałam tylko kilka druhien. Jedna szczególnie mi się podobała. Przyjechali (nieczytelne) po wiejsku. Widziałam się z Helą. Już rozmawiam z Helą i niedługo z Janką. Chwaliły się, że wczoraj są na Sali we freblówce. Spać mi się chce, Przeczytam jeszcze gazetę „dwugroszówkę’. Ada już śpi.
Po 10 g. minut 13
Sobota 20 czerwca.
Gotowałam i sprzątałam do 1 ej. O pól do 2 ej poszłam do ogrodu. Na drodze opadła mię halka i musiałam trzymać cały czas. Ada na mnie czekała. Poprawiłam sobie halkę i poszłyśmy. Po drodze wstąpiłyśmy do spółki ogrodniczej po bukiet, który Ada zamówiła, dla przełożonej. Potem poszła do Maryny włożyć bluzkę. Następnie kupiła sobie woalkę czarną. Dopiero po tych wizytach zaszłyśmy do freblówki. Było już kilka osób między innemi Urzędowskie. Zaczęłam oglądać roboty, a Ada poszła do swej klasy. Porozwieszane były na ścianach i stały na stołach. Nic nadzwyczajnego, wszystko już widziałam na przeszłym popisie. Kiedy już zeszło się parę osób i dwu księży Ciesielski i Krzetlewski wszystkie freblanki stanęły obok fortepianu i zaśpiewały ślicznie „Zdrowaś Maryja” grała pani Słomińska. Później wyszły dzieci, pojedynczo, z panną Małgosią Dróżniakowna i odbyły marsz. Gimnastykowały się. Dzieci stanęły kołem wyszedł chłopczyk Jasio Sapigel i powiedział wierszyki „Powrót ptaków” b. ładnie. Dalej mówiła wiersze Zosia Solarczykówna „Wiocha” i Stasia Niemiecko „Kopiec Kościuszki” i „Na rzece” Poczem odbył się „Konik” mam i dzieci z p. Kwapińska. Marsz Ady z dziećmi ze śpiewami. Ada miała jeszcze „O motylu” śpiew z różnymi gestami. Po skończeniu marszów zaśpiewały freblanki „Precz, precz smutek wielki” i „Chciałam orłem być”. Nastąpiła przemowa księdza kanonika Ciesielskiego i rozdanie świadectw. Ada mi świadectwa nie pokazała, dopiero w domu, dostała wszystko celująco tylko śpiew bardzo dobry. Pani Okuszko z Grażynką była. Powróciłam o ½ 7 ej. Po drodze zebrałam 4 programy. Jest nowy kinematograf „Corso” 27 Teatralna. Nie tęgie wrażenie sprawił na mnie dzisiejszy popis. Nie przemówiłam do nikogo słowa oprócz do Ady z rzadka. Wanda się popłakała i tak długo się żegnała, że wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Ks. Ciesielski powiedział „To są łzy radości”. A kiedy Wanda rozpłakała się jeszcze więcej dodał „Wszyscy jeszcze się rozpłaczcie” i wszyscy wybuchnęli cichym śmiechem. Przy pójściu do domu Wanda podała bukiet, co Ada kupiła p. Jadwidze. Ada nie przyszła, bo poszła do „Corsa” z Wandą i jej rodzina, kazała, więc poczekać Olesiowi na siebie. A, że byli do 11 ej, tak Oleśnie czekał na nią, a ona nocowała w budzie, bo przecież nie wypada wracać do Wandy. Mama bardzo się gniewała na nią, a potem jeszcze na Urzędowską o takie głupstwo. Urzędowską przyszła do ogrodu po włoszczyznę i powiedziała do Kazika „Wiesz Kaziu ci się działo”, „No co?” pyta ciekawy chłopiec „Przełożona freblówek przysłała dorożkę po naszą Halkę”, „Bo ona ją zna?”, „Tak była tam raz i teraz telefonowała kilka razy po nią”. Poszła potem do ojca i to sami powiedziała. Ojciec się uśmiał z niej i nic więcej. więcej mama, kiedy Kazik to Jej opowiedział bardzo się rozgniewała, że tak kłamie. Panny Urzędowskiej przyjechały dopiero po 11 ej. Pewnie były gdzie na balu. Ada kończyła 20 czerwca 25 lat i dostała prezent.
Za 1m. 3 p. pół. w niedzielę
Piątek 19 czerwca.
Mama posłała mnie do tamtego ogrodu, mama została się prać. Razem z Adą poszłam. Maniek spał w altanie. W budzie wszystko było rozpaprane i niesprzątnięte. Obudziłam Mańka i zaraz wzięłam się do sprzątania, dopiero jak posprzątałam naskrobałam kartofli, Maniek przyniósł mleka zsiadłego, narwał mi agrestu i poszedł plewić. Usmażyłam naleśników z jednego jajka cztery i czekałam na Olesia. Przyszedł o ½ 1 ej. Ada za nim też zaraz przyszła. Naśmiała się z naleśników i kazała mi zjeść. Maniek przyniósł jedne jeszcze jajko i usmażyła z dwóch 20 naleśników. Oleś zjadł 9, Ada 8, ja 3 i moje 3 to 6. Oleś i Ada zaraz po obiedzie poszli, ja posprzątałam, a później wlazłam na czereśnię i najadłam się porządnie. Wzięłam z sobą Dzieje Polski i Obrazki z życia sławnych ludzi. Na wieczór Maniek okazał swoje zdolności szulerskie. Siedzę czytam książkę, gdy wtem skrzypnęła furtka. Obróciłem głowę Maniek idzie z kwiatkiem. Pogrążyłam się dalej w czytaniu. Przypadkiem znów spojrzałam na furtkę zobaczyłam Mańka dającego Winterowi kwiatki. Nie na tym koniec: Maniek odwróciwszy się zaczął wołać: „Janka Winter narwał kwiatków gdzieś ty była”, „Co” zapytałam niezrozumiawszy. Maniek powtórzył. „Widziałam, żeś ty dał” odpowiedziałam spokojnie. Maniek pobełkotał coś i poszedł. Oto jak Mańkowowa żądza się wydaje, a potem żeby na niego nie było spędza, że Winter zerwał. Czekałam do wieczora na Olesia i Adę. Idę, jeśli P. Bóg da ni doczekać z Adą na popis. Będę uważała a potem opiszę.
½ 11 ej za 5 minut
Czwartek 18 czerwca.
„Janka wstawaj, Janino wstań prędzej” – słyszałam raz po raz od Ady. Bardzo smacznie spałam i wcale nie miałam wstać chęci. Ale wstałam za 10m. 7 a. Ada wyszywała wyszywankę. Później poukładała roboty do skrzynki pudeł i spisała ile daje rzeczy do popisu. Po śniadaniu o 10 ej wyszłyśmy z Adą z domu, Pomagałam Adzie zanieść te pudła. Idziemy, koło bramy kilka rzeźników. Ada miała pudełko większe i trzepaczkę „Mandolina” – powiedział jeden z rzeźników wskazując na trzepaczkę. Ada i ja wybuchnęłyśmy śmiechem z tej mandoliny. Po drodze spotkałyśmy Zenie Kirimgon wracającą z miasta. Zaniosłam do samej freblówki. Wracając spotkałam Wierzchowskiego felczera. Patrzył na mnie. Przyszłam po 11 ej. Leda się oszczeniła ma dwoje szczeniąt. Ada przyszła o 8 ej. Wypiła kolację umyła sobie nogi i poszła spać. Popis będzie w sobotę. Ja pewnie pójdę. Pani Okuszko z Gronkiewicz przyjdą też.
W pół do 11 ej
Środa 17 czerwca.
Mamie jeszcze niezupełnie dobrze. Na obiad było kwaśne mleko z kartoflami i kiełbasa. Pozmywałam i o 1 ej byłam gotowa. Szyłam bluzkę dla Hali (lalki Zosi) gdy przyszła babka dałam jej dwa kawałki cukru, lecz ona zaczęła mnie prosić żebym porąbała drewna, bo chce złożyć sobie do chustki i wziąć do palenia. Wzięłam siekierkę i wyszłam na róg rąbać. Rąbę, rąbę i nie mogę w żaden sposób przerąbać. Dopiero mi pomógł gospodarz. „Jak pani rąbie, na kamieniu?” wykrzyknął gospodarz. Porąbał to prędko i kończąc powiedział „Niech pani teraz sobie weźmie” „To nie dla mnie, to dla babci” – odpowiedziałam. Gospodarz spojrzał na mnie niemile zdziwiony. Ale nic nie powiedział tylko dodał: „Pani ma dobre serce”, a zwróciwszy się do babci dodał „będzie babcia miała na czem smażyć jajecznicę”, „Abo to gdzie opatrzą jajkiem, mocny Boże ledwie , że dadzą jakąś grosinę”. Zaniosłam siekierę, podałam babce laskę i zamknęłam drzwi, nawet nie podziękowałam za pomoc gospodarzowi. Gazeciarz przyniósł dziś dopiero Gońca. W poniedziałek i wtorek chorował i nie przyniósł. Ada kupiła mi książkę „Listy Elżbiety Rzeszyńskiej Hoffmanowej.
Za 3 minuty 11.
Muzeum Regionalne w Kamienicy Polskiej zaprasza genealogów TGZCz na mini-wycieczkę po Koziegłowach z przewodnikiem Leonardem Jagodą - we wtorek 24 czerwca. Spotkanie na Rynku przed Muzeum Regionalnym w Kamienicy Polskiej o godz. 16.30
Zainteresowani proszeni są o kontakt z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Kamienicy Polskiej, tel. 34 3273212.
Jest nam miło poinformować że Archiwum Archidiecezjalne będzie czynne również w sierpniu, godziny otwarcia:
pn. śr. pt. 9-13
wt. czw, 14-17